"Nie wierzę ratuszowi, bo prezydent Gronkiewicz-Waltz jest zaangażowana politycznie" - wiceminister sprawiedliwości o liczbie manifestujących
- Są sprzeczne dane, ale ja wierzę policji - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News poseł PiS i wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Stwierdził, że z "dużym dystansem odnosi się do danych ratusza", ponieważ "prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz jest czynnie zaangażowana politycznie".
Gość Macieja Stroińskiego odnosił się do zorganizowanej w sobotę przez KOD i opozycję manifestacji, która przeszła ulicami Warszawy. Dane podawane na temat liczby jej uczestników rozbieżne. Według szacunków warszawskiego ratusza na marszu zgromadziło się 240 tys. osób. Z kolei policja mówi o 45 tys. osób, które w szczytowym momencie miały przebywać na stołecznym placu Piłsudskiego.
Wiceminister sprawiedliwości zadeklarował, że nie przyznaje racji władzom ratusza, ponieważ prezydent m. st. Warszawy jest "czynnie zaangażowana politycznie". Dodał też, że "z dużym dystansem odnosi się do tego co mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz, która twierdzi, że była to największa w historii (po 1989 r. - red) manifestacja".
"Próbuje się narzucić rożnego rodzaju narracje"
Dopytywany przez dziennikarza, dlaczego wierzy służbom, których zwierzchnikiem jest Komendant Główny Policji, niedawno powołany przez ministra spraw wewnętrznych, przyznał, że "jest to osoba powołana przez osobę należącą do PiS", jednocześnie dodając, że nie należy w związku z tym "zbyt daleko wyciągać wniosków".
Wójcik podkreślił też, że w jego ocenie kwestia liczby uczestników marszu "nie jest fundamentalna", a opinii publicznej "próbuje się narzucić rożnego rodzaju narracje".
"To byli w większości działacze partyjni"
Wiceminister sprawiedliwości stwierdził także, "że nie sądzi by marsz zrobił duże wrażenie na rządzie PiS", ponieważ "ludzie, którzy w nim przemaszerowali to nie jest przekrój całego społeczeństwa".
- Tam byli prawdopodobnie ci, którzy utracili profity, przez to, że rząd Prawa i Sprawiedliwości doszedł do władzy, albo też ci, którzy boją się je utracić - przekonywał. - Chodzi o tych, którzy obsadzają spółki samorządowe. Myślę, że byli to w większości działacze partyjni - dodał.
Polsat News
Czytaj więcej