Uczniowie przyprowadzili kozę na apel. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami: powiadomimy prokuraturę
Kozę przyprowadzili na smyczy do szkoły uczniowie II Liceum Ogólnokształcącego w Opolu. Zwierzę miało być jedną z atrakcji podczas uroczystości pożegnania maturzystów. Niektórzy uczniowie oburzeni zdarzeniem poinformowali o zdarzeniu opolskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Sprawa wywołała lawinę komentarzy na Facebooku.
Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr II w Opolu, podczas odbywającego się tam pożegnania klas trzecich. Na dziedzińcu szkoły zgromadzonych było około tysiąca osób.
"Na miejsce podjechała grupa uczniów samochodem na syrenie. Wśród rozwrzeszczanego tłumu wyciągnęli z bagażnika kozę na smyczy i zaciągnęli przerażona do dyrektora szkoły, niby jako prezent" - napisali w liście do opolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami uczestnicy uroczystości.
"Było bardzo głośno, koza strasznie się bała. Trzęsła się cała, nogi jej się kompletnie rozjechały, a oni ją dalej ciągnęli. W końcu koza ze strachu się posiusiała. Część się śmiała, włącznie z dyrekcją szkoły" - poinformowali w piśmie uczniowie.
Zdaniem oburzonych uczestników uroczystości grupa uczniów jednej z klas trzecich naraziła zwierzę na ogromny stres. - Nikt nie przerywał tego strasznego "cyrku", a nam się chciało płakać - dodali. Informację o zdarzeniu przesłali Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami. Poprosili o interwencję, po tym jak - ku ich zdziwieniu - grono pedagogiczne na incydent nie zareagowało.
TOZ: "Chcemy to nagłośnić"
Tomasz Begier z opolskiego oddziału TOZ w rozmowie z portalem polsatnews.pl powiedział, że jest sytuacją zaszokowany.
- Cała sprawa jest bulwersująca, bo widzami tego "przedstawienia" są wszystkie dzieci ze szkoły - gimnazjum, a także Liceum Ogólnoksztacącego poinformował Begier. - Patrzenie na stres zwierzęcia nie jest żadną przyjemnością - skomentował.
Dodał, że Towarzystwo wystosowało do szkoły pismo, a także poinformowało o sprawie Opolskie Kuratorium Oświaty. - Zamierzamy także powiadomić prokuraturę. Pismo jest tworzone. W przyszłym tygodniu zapewne będzie gotowe. Chcemy to nagłośnić, żeby nic więcej takiego się w żadnej polskiej szkole nie zdarzyło - podkreślił Begier.
Dyrekcja: niepotrzebnie robi się aferę
Dyrektor opolskiego zespołu szkół Aleksander Iszczuk przyznał, że był całą sprawą "zaskoczony".
- Od tygodnia zrobiło się wokół tego głośno. Nie spodziewałem się, że uczniowie przyprowadzą zwierzę. Mówili, że miał to być prezent dla szkoły. Chcieli, żeby koziołek zapoczątkował tworzenie mini zoo w placówce - wyjaśnił Aleksander Iszczuk portalowi polsatnews.pl
Dyrektor przyznał, że uczniowie byli rozbawieni, ale uznał, że zamiast prosić uczniów o zabranie koziołka z terenu szkoły woli sam interweniować.
- Kiedy zobaczyłem, że zwierzę jest zlęknione, poprosiłem uczennicę, by je zabrała na trawnik z drugiej strony szkoły, żeby mogło się tam uspokoić - powiedział dyrektor.
Koziołek trafił na wieś
Dodał, że zaraz po zakończeniu uroczystości zaczął szukać miejsca, gdzie koziołek mógłby na stałe przebywać.
- Zawiozłem go na wieś. Cieszę się, że tak postąpiłem - przyznał dyrektor. Zaznaczył też, że z grupą uczniów odpowiedzialnych za incydent przeprowadził rozmowę, podczas której usłyszeli naganę. - Zostali napomnieni. Myślę, że oni już zrozumieli niestosowność tego zdarzenia. Ze swojej strony, instytucjonalnej, zrobiłem wszystko, co można było zrobić. Niepotrzebnie robi się aferę - podkreślił dyrektor.
Sprawa poruszyła także wiele osób na Facebooku. Na stronie liceum na tym portalu społecznościowym, pod wpisem, w którym zamieszczono zdjęcia kozy rozgorzała dyskusja. Ostatecznie fotografie z kozą zostały usunięte.
Źródło: facebook.com/TOZ-Opole
polsatnews.pl
Czytaj więcej