Erdogan do Unii: my pójdziemy swoją drogą, a wy swoją
Turecki prezydent Recep Tayyip Erodgan odrzucił w piątek naciski Unii Europejskiej, by Turcja zmieniła swoje prawo antyterrorystyczne, co jest jednym z warunków sfinalizowania zniesienia unijnych wiz dla tureckich obywateli w ramach umowy dotyczącej migrantów.
- My pójdziemy swoją drogą, a wy swoją - powiedział szef państwa w przemówieniu transmitowanym na żywo w telewizji, podkreślając, że Turcja stawia czoło realnemu zagrożeniu terrorystycznemu.
Konkretnie chodzi o to, by Turcja zawęziła obowiązującą w prawie definicję terroryzmu, która jest na tyle szeroka, że daje władzom pretekst do ścigania dysydentów politycznych i dziennikarzy - twierdzą obrońcy praw człowieka. To jedno z pięciu na 72 unijne kryteria zniesienia wiz, których Turcja wciąż nie spełniła. Proponując w środę krajom członkowskim zniesienie wiz dla Turków, Komisja Europejska wyraziła nadzieję, że spełnienie wszystkich warunków nastąpi do końca czerwca.
- Kiedy Turcja jest atakowana przez organizacje terrorystyczne i mocarstwa, które wspierają je pośrednio lub bezpośrednio, UE mówi nam, że mamy zmienić ustawę o przeciwdziałaniu terroryzmowi - ironizował Erdogan.
Co na to Unia Europejska?
Bez spełnienia wszystkich warunków Unia Europejska nie zniesie wiz, co obiecała w ramach umowy o odsyłaniu do Turcji nielegalnie przybywających do UE migrantów. Reuters analizuje, że sprawa definicji terroryzmu, razem z zapowiedzianym w czwartek odejściem z urzędu premiera Ahmeta Davutoglu, naraża na szwank przyszłość turecko-unijnej umowy migracyjnej. Davutoglu, uważany za głównego autora tego porozumienia, był postrzegany jako jej gwarant, dopóki pozostaje na stanowisku.
Umocnienie władzy Erdogana
Zdaniem Reutersa, odejście Davutoglu umacnia władzę Erdogana, który w przeszłości bywał krytyczny wobec Unii Europejskiej. Jego słowa komentuje jako zapowiedź, że po odejściu Davutoglu stosunki unijno-tureckie będą inne niż dotychczas.
Erdogan mówił także o zmianach w konstytucji, opowiadając się po raz kolejny za wprowadzeniem systemu prezydenckiego, który jest "częścią tureckiej tradycji" i "pilną koniecznością", a nie wyrazem jego osobistych ambicji. Opowiedział się za szybkim poddaniem propozycji zmian pod referendum. Argumentował, że obecny system parlamentarny jest powodem kryzysów politycznych.
W czwartek Davutoglu oświadczył, że nie będzie się ubiegał o pozostanie na stanowisku przewodniczącego rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), co oznacza, że przestanie być premierem.
Erdogan zapewnił, że nie zakłóci to ciągłości sprawowania władzy w Turcji ani nie wpłynie negatywnie na gospodarkę.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze