Pierwsza taka rozprawa w TK od początku sporu
Trybunał Konstytucyjny zajął się w środę przepisami Kodeksu wyborczego odnoszącymi się do uprawnień komisarzy wyborczych. Orzekł m.in., że przepis który nie przewiduje odwołania do sądu od orzeczenia PKW ws. podziału gminy na okręgi wyborcze, jest niekonstytucyjny. Była to pierwsza rozprawa w TK od początku sporu wokół obsady sędziów i przepisów o Trybunale.
Rozprawie przewodniczył jej prezes TK Andrzej Rzepliński, sędzią sprawozdawcą był Mirosław Granat.
Stawili się przedstawiciele Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zadał pytanie w sprawie, Państwowej Komisji Wyborczej oraz wójt gminy Czernichów (której dotyczy pytanie NSA). W TK nie stawili się natomiast przedstawiciele Sejmu i prokuratora generalnego.
- Jeśli konstytucja jest łamana, to w takich działaniach prokurator generalny na pewno nie będzie uczestniczył i ich sankcjonował, a z tego, co wiem, TK chce złamać art. 197 konstytucji zwołując w trybie nieprzewidzianym ustawą kolejne swoje spotkanie" - mówił we wtorek minister sprawiedliwości-prokurator generalny Zbigniew Ziobro, pytany o udział przedstawiciela prokuratury w rozprawie.
Dodał, że powinny być publikowane wyroki TK, ale "nie jakieś stanowiska, które zapadają poza regułami określonymi w konstytucji i ustawach".
Prezes Rzepliński na początku rozprawy odczytał fragment pisma prokuratora generalnego, które w środę rano wpłynęło do TK. "Zmuszony jestem poinformować, że prokurator generalny nie może uczestniczyć w tego rodzaju działaniach TK" - głosiło to pismo. Dodano w nim, że także przedstawienie pisemnego stanowiska "mogłoby być odebrane jako akceptacja" takich działań TK.
Po raz ostatni TK wydał wyrok w sprawie niezwiązanej z przepisami odnoszącymi się do Trybunału 24 listopada zeszłego roku. Prezes Rzepliński zapowiadał, że TK zacznie wyznaczać terminy kolejnych spraw dopiero po rozpoznaniu grudniowej noweli o Trybunale autorstwa PiS.
9 marca TK uznał, że cała nowelizacja autorstwa PiS narusza konstytucję. Według rządu nie był to wyrok i dlatego nie będzie publikowany.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze