Rio: protest taksówkarzy przeciw Uberowi sparaliżował miasto
Na cztery miesiące przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich Rio de Janeiro zostało sparaliżowane przez strajk taksówkarzy protestujących przeciwko konkurencji ze strony sieci Uber, kojarzącej potencjalnych pasażerów z kierowcami prywatnych samochodów.
Taksówkarze zablokowali w niektórych miejscach po trzy pasy największych arterii miasta, jak Attero de Flamengo, łączącą dzielnicę turystyczną Copacabana z centrum. Spowodowało to gigantyczne korki.
Zablokowane zostały również oba porty lotnicze - krajowy Santos Dumont oraz międzynarodowy Galeao (Antonio Carlos Jobim). Na pierwszym z nich kierowcy taksówek wywiesili transparent: "Nie dla piractwa. Taksówkarze są profesjonalistami". Tysiące pasażerów miało kłopoty z dotarciem lub z opuszczeniem lotnisk.
Sieć Uber, oferująca niższe ceny niż korporacje taksówkowe, nie została jeszcze w Brazylii oficjalnie zalegalizowana, ale uzyskała tymczasową zgodę sądu na funkcjonowanie.
Korki uliczne są codziennością brazylijskiej metropolii nawet bez strajku taksówkarzy. W mieście trwa obecnie wyścig z czasem, aby dokończyć linię metra nr 4, która ma połączyć centrum z oddalonym o 16 km Parkiem Olimpijskim w dzielnicy Barra da Tijuca.
Igrzyska w Rio de Janeiro odbędą się w dniach 5-21 sierpnia.
Kontrowersje wokół Ubera
Uber to amerykańska firma, która stworzyła aplikację na smartfony, służącą do zamawiania usług transportu samochodowego poprzez kojarzenie pasażerów z kierowcami. Usługi są dostępne w wielu miastach świata.
Firma budzi kontrowersje m.in. dotyczące płacenia podatków. Samochody Ubera nie mają np. kas fiskalnych wymaganych w Polsce do komercyjnych przejazdów. Taksówkarze w wielu krajach przekonują, że konkurencja jest nierówna, bo prywatni kierowcy Ubera nie mają stosownych uprawnień, nie prowadzą działalności gospodarczej, a więc nie płacą ubezpieczeń społecznych i podatków. I dlatego są tańsi.
PAP
Czytaj więcej