190 trumien i 42 urny skradziono z największej firmy pogrzebowej w Łodzi
- Straty właściciel oszacował na 100 tys. zł - powiedziała polsatnews.pl mł. inspektor Joanna Kącka, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi. Witold Skrzydlewski, właściciel największego zakładu pogrzebowego w mieście, kradzież odkrył po przeprowadzeniu remanentu w firmie.
Witold Skrzydlewski jest znanym łódzkim biznesmenem. Swego czasu był sponsorem Widzewa Łódź, zasiadał także w radzie miejskiej. Obecnie jest właścicielem i sponsorem klubu żużlowego Orzeł Łódź.
Na trop kradzieży wpadł podczas remanentu przeprowadzonego w firmie. Początkowo myślał, że duże braki magazynowe wynikają z błędu. Jednak liczba brakujących trumien i urn była tak duża, że postanowił przeprowadzić własne śledztwo.
Charakterystyczne trumny i urny
Najpierw sprawdził internetową ofertę konkurencyjnych zakładów pogrzebowych z Łodzi. Kiedy zauważył, że w dwóch z nich znajdują się trumny z jego oferty poprosił o pomoc przedstawicieli dostawców, którzy wykonują trumny na zlecenie firmy H.Skrzydlewski. Nie mieli oni wątpliwości, że w dwóch firmach znajdują się trumny, które wykonywane są jedynie dla zakładu pogrzebowego H.Skrzydlewski.
- W ofercie mojej firmy są bardzo charakterystyczne trumny i urny. Większość z nich jest robiona przez moich dostawców specjalnie dla mojej firmy. Na prawie wszystkie oferowane modele mamy wyłączność - powiedział Witold Skrzydlewski w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim".
Zabezpieczono kilkanaście trumien
- To świeża sprawa, zawiadomienie wpłynęło do nas przed weekendem - powiedziała polsatnews.pl mł. insp. Joanna Kącka tłumacząc, że nie może podać jeszcze zbyt wielu szczegółów. Przyznała, że przesłuchano już kilka osób, a w dwóch zakładach zabezpieczono kilkanaście trumien.
- Wszystko wskazuje na to, że zamieszani w kradzież byli pracownicy firmy H. Skrzydlewski, bo w zakładach firmy nie stwierdzono włamań - powiedziała mł. insp. Kącka. - Gromadzimy materiał, który zapewne pozwoli postawić niektórym osobom zarzut paserstwa - dodała.
- Z dotychczasowych ustaleń wynika, że skradzione trumny sprzedawane były do zakładów pogrzebowych po zaniżonych cenach, bez odpowiedniej dokumentacji handlowej - wyjaśnia mł. insp. Joanna Kącka.
Dziennik Łódzki, polsatnews.pl
Czytaj więcej