Ludowcy wyszli na ulice. Marsz "w obronie polskiej ziemi"

Polska

W Warszawie odbyła się manifestacja PSL przeciw ustawie o obrocie ziemią rolną, którą chce uchwalić PiS. - Spowoduje ona, że zarówno rolnik nie będzie mógł przekazać ziemi swoim dzieciom, jak i mieszkaniec miasta nie będzie mógł jej nabyć. To zamach na ziemię - powiedział jeden z manifestantów. Zdaniem PiS projekt ma chronić przed spekulacyjnym wykupem ziemi przez cudzoziemców.

Według zapowiedzi organizatorów przed pomnikiem Wincentego Witosa na Placu Trzech Krzyży w Warszawie miało się zebrać ok. 3 tys. osób, według reportera Polsat News, Łukasza Dubaniewicza było ich od 1,5 do 2 tys. 

 

- Ziemia powinna należeć do rolników. Niech PiS zajmuje się swoimi sprawami, zmienia konstytucję, a nie wtrąca się w sprawy ziemi rolników - powiedział inny uczestnik demonstracji reporterowi Polsat News.

 

Do zebranych przemawiał m.in. prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, przewodniczący Rady Naczelnej PSL Jarosław Kalinowski, były minister rolnictwa Stanisław Kalemba, poseł Mirosław Maliszewski.

 

- Kiedy nie było Polski, chłop polski zachował narodowość, religię i ziemię. Dzięki temu powstało i odrodziło się państwo polskie. Dzisiaj jesteśmy tutaj, bo nie ma zgody ludowców na spekulację polską ziemią, to jest wartość, która żywi i broni, trzeba ją pielęgnować - mówił Kosiniak-Kamysz podczas protestu.

 

Z Placu Trzech Krzyży demonstranci dotarli przed Sejm, ich delegacja weszła do gmachu, by złożyć petycję w sprawie "kontrowersyjnej" ustawy marszałkowi Sejmu Markowi Kuchcińskiemu. Ludowcy osobiście chcieli mu również przedstawić swoje postulaty, ale nie zostali przyjęci.

 

"To co nie udało się komunistom, chce zrobić PiS"

 

- Stop nacjonalizacji polskiej ziemi. To co nie udało się komunistom, chce zrobić PiS. Komuniści byli bardziej uczciwi od partii rządzącej, bo nie kryli się z tym, co chcą zrobić. Rząd chciał to zrobić po cichu, w nocy, w ukryciu przed wszystkimi. Dziś, dzięki zebranym tu rolnikom, usłyszy o tym cała Polska - powiedział przed Sejmem europarlamentarzysta Krzysztof Hetman, wiceprezes PSL.

 

Manifestacja odbyła się pod hasłem "w obronie polskiej ziemi". Do udziału w niej zachęcali również politycy Platformy Obywatelskiej, partii Razem i Komitet Obrony Demokracji. Jego lider Mateusz Kijowski pojawił się przed pomnikiem.

 

 

 PAP/Rafał Guz

 

"Ustawa wchodzi z butami w gospodarstwa rolne"

 

Kosiniak-Kamysz jeszcze przed manifestacją spotkał się z dziennikarzami w Sejmie. - Polskiej ziemi trzeba bronić przed fatalnymi ustawami, które proponuje PiS, które wchodzą w prawo własności, nie są precyzyjne co do prawa dziedziczenia i wchodzą z butami w gospodarstwa rolne, bo nie wierzą polskim rolnikom. I to nasz podstawowy zarzut - mówił dziś rano.

 

Dodał, że PSL jest za obroną polskiej ziemi. - Wprowadziliśmy w poprzedniej kadencji ustawę, którą ją chroni. Ona została przyjęta i podpisana przez prezydenta Dudę. Niepotrzebne są tak drastyczne zmiany - argumentował lider ludowców.

 

Minister rolnictwa: potomek będzie mógł odziedziczyć ziemię

 

Zdaniem ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela, PSL podaje nieprawdziwe informacje na temat procedowanej ustawy. Odnosząc się do zarzutów dotyczących naruszenia prawa własności, minister wyjaśnił, że projekt ustawy nie ingeruje w dziedziczenie nieruchomości rolnych, potomek będzie mógł odziedziczyć ziemię bez względu na to, czy mieszka w mieście czy na wsi. Dzieci, jako osoby bliskie zbywcy, będą mogły nabywać nieruchomości rolne bez żadnych ograniczeń, w szczególności bez względu na to, gdzie aktualnie zamieszkują.

 

Politycy PiS ocenili w środę na konferencji prasowej w Sejmie, że zarzuty PSL są polityczne, a nie merytoryczne. - To są po prostu kłamstwa. W ustawie jest wyraźny zapis, że prawa dziedziczenia, prawa zbywania na rzecz osoby bliskiej - czyli tzw. ojcowizny, nie są w żaden sposób naruszone, to jest niezbywalne prawo, tego nikt nie dotyka - podkreślił wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Zbigniew Babalski. Jego zdaniem w okresie koalicji z PO - przez osiem lat nie zrobiło nic, żeby zatrzymać spekulacyjny obrót polską ziemią.

 

1 maja 2016 r. kończy się dwunastoletni okres ochronny na zakup polskiej ziemi przez cudzoziemców. Sejm poprzedniej kadencji uchwalił 5 sierpnia 2015 r nowelizację ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, która miała chronić ziemię. Przepisy miały wejść w życie 1 stycznia 2016 r. Obecny rząd przesunął ten termin na 1 maja 2016 r., dając sobie czas na uchwalenie własnych rozwiązań prawnych.

 

Te rozwiązania, czyli projekt ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości rolnych Skarbu Państwa, przewidują wstrzymanie sprzedaży nieruchomości albo ich części wchodzących w skład Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa na okres 5 lat od dnia wejścia ustawy w życie.

 

Ziemię kupią tylko rolnicy

 

Zgodnie z jego zapisami ziemia ma służyć głównie produkcji żywności, a nabywcami gruntów mają być tylko rolnicy. Wyjątek będą stanowić osoby bliskie zbywcy, jednostki samorządu terytorialnego oraz Skarb Państwa. Zasady te nie będą dotyczyły dziedziczenia. O szczegółach projektu opowiada reporter Polsat News Miachał Stela.

 


Nabycie gospodarstwa będzie łączyło się z wymogiem osobistego jego prowadzenia przez 10 lat. Jego zbycie przed upływem tego terminu będzie możliwe na podstawie decyzji sądu, a sprzedaż ziemi lub dzierżawa bez takiej zgody wiązać się będzie z jej odkupem przez ANR.


Wyjątki w ograniczeniach zakupu mają dotyczyć gruntów przeznaczonych na inne cele przewidziane w miejscowym planie zagospodarowania - ziemi położonej w specjalnych strefach ekonomicznych, domów z niezbędnymi gruntami i lokali mieszkalnych; działek do 1 ha.

 

W piątek Sejm nie zgodził się na odrzucenie w I czytaniu projektu ustawy o wstrzymaniu sprzedaży nieruchomości rolnych Skarbu Państwa. Za odrzuceniem inicjatywy głosowało 186 posłów, przeciw 245, a wstrzymało się 9. Wnioski o odrzucenie złożyły kluby PO, Nowoczesnej i PSL.

 

Polsat News, PAP

ml/kan/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie