Ruszył proces Breivik kontra norweskie państwo
Anders Breivik twierdzi, że doszło do złamania Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Norweg skarży się na izolację od świata zewnętrznego oraz, że jego poczta jest cenzurowana. - On chce mieć kontakty z innymi ludźmi - powiedział jego prawnik Oeystein Storrvik przed procesem, który ma potrwać trzy dni.
Gdy tylko strażnicy zdjęli mu kajdanki, 37-letni Breivik odwrócił się do dziennikarzy i wyciągnął prawą rękę w nazistowskim pozdrowieniu.
Jest to jego pierwsze publiczne pojawienie się od procesu w 2012 roku. Od tego czasu odwiedziła go jedna osoba - matka, której pozwolono zobaczyć się z synem. Rok później kobieta zmarła na raka.
- Mój klient skarży się, że z powodu odosobnienia ma kłopoty z pamięcią. Bywa, że nie wie, jaki jest dzień lub godzina, albo nie kojarzy osób, które wcześniej poznał - powiedział prawnik Breivika Oeystein Storrvik.
Reprezentujący państwo norweskie Marius Emberland stwierdził, że Breivik jest zdrowy, dobrze się czuje oraz ma chęć do nauki. Potwierdził, że w 2015 roku skazany skarżył się na bóle głowy i problemy z pamięcią. Z tego powodu służba więzienna udostępniła mu oddzielną celę do treningów oraz umożliwiła częstsze spacery.
W więzieniu skończył kurs stosunków międzynarodowych
Według prawnika Breivik odmówił uczestniczenia w zajęciach, jakie mu proponowano. Nie zgodził się na wizytę wolontariuszy Czerwonego Krzyża, oskarżając tę organizację o powiązania z rządem. Jak podkreślono, ma on także dostęp do księdza, ale kategorycznie odmawia spotkania z psychologiem.
Z dokumentów służby więziennej wynika, że Breivik na ponawiane wielokrotnie pytania o samopoczucie miał odpowiadać, iż dobrze znosi izolację. O jego dobrej kondycji psychicznej ma świadczyć także pozytywny wynik egzaminu na studiach, które mu umożliwiono. Breivik ukończył kurs na temat stosunków międzynarodowych.
Próbował kontaktować się z prawicowymi ekstremistami
Według reprezentującej państwo norweskie Adele Mestad "nie doszło do złamania 8. artykułu Europejskiej Konwencji Praw Człowieka", czyli prawa do prywatności oraz korespondencji.
Jak wyjaśniła Mestad, cenzura poczty osadzonego jest prowadzona w interesie społecznym, aby nie miał on kontaktu z potencjalnymi naśladowcami. Ujawniła, że doszło do prób korespondowania z prawicowymi ekstremistami w Wielkiej Brytanii i Rosji. Nadawca jednego z listów przedstawiający się jako narodowy socjalista wyraził żal, że w wyniku zamachu nie zginął także ówczesny premier Norwegii Jens Stoltenberg.
Według Mestad spośród 4 tys. wysłanych i otrzymanych listów jedynie 600 zostało zatrzymanych przez cenzurę.
Rozważa ew. odwołanie do trybunału w Strasburgu
Skazany Norweg przebywa w trzech celach z oknami, o łącznej powierzchni 24 m kw. Ma do dyspozycji sypialnię, pokój do nauki z komputerem bez dostępu do internetu oraz pomieszczenie do rekreacji z rowerem treningowym. Od jesieni 2013 roku może korzystać z konsoli do gier Playstation. Poza tym Breivik ma dostęp do kuchni, gdzie sam może przyrządzać posiłki, oraz do terenu do spacerów o powierzchni 131 m kw. Może wychodzić na dziedziniec na spacery. Ma kontakt jedynie ze strażnikami i personelem medycznym - nawet jego obrońca Storrvik rozmawia z nim przez szklaną szybę.
Rozprawa ma potrwać do czwartku. W środę głos ma zabrać Breivik i z tego powodu nie będzie bezpośredniej transmisji.
Ze względów bezpieczeństwa proces odbywa się w więzieniu, gdzie Breivik odbywa wyrok 21 lat pozbawienia wolności z możliwością przedłużania kary, dopóki będzie uznawany za groźnego dla społeczeństwa. Jest to najwyższa kara w Norwegii, gdzie karę śmierci zniesiono w 1971 roku.
Storrvik nie wykluczył, że jeśli skarga Breivika zostanie odrzucona przez norweski sąd, odwoła się on do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
22 lipca 2011 roku Breivik dokonał zamachu bombowego w dzielnicy rządowej Oslo, w którym zginęło osiem osób, oraz masakry na wyspie Utoya, gdzie na obozie młodzieżowej organizacji Norweskiej Partii Pracy śmierć poniosło 69 ludzi.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze