Ciężko poparzona kobieta szła poboczem jezdni. Zauważyli ją ludzie przejeżdżający obok. Ranna zmarła w szpitalu
W miniony piątek na obrzeżach Strzegomia przypadkowi świadkowie spostrzegli idącą poboczem drogi ciężko poparzoną kobietę. Natychmiast zawiadomili pogotowie. Śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego została przetransportowana do szpitala w Nowej Soli. 50-latka zmarła w poniedziałek nad ranem w wyniku wstrząsu pooparzeniowego.
- W piątek około godziny 9 rano małżeństwo przejeżdżające autem przez obrzeża Strzegomia zauważyło, że poboczem ulicy, a właściwie rowem, podąża mocno poparzona kobieta. Jak relacjonowali była w bardzo słabym kontakcie, nic nie mówiła. Śmigłowcem została przetransportowana do Szpitala Specjalistycznego w Nowej Soli - powiedziała polsatnews.pl Ewa Ścierzyńska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Świdnicy na Dolnym Śląsku.
Przyjechała z Holandii
Jak wyjaśniła rzeczniczka, okazało się, że poparzona kobieta to 50-latka, która niedawno przyleciała z Holandii na pogrzeb brata. W piątek około godziny 5:30 wyszła z rodzinnego domu na autobus, tego dnia miała wyjeżdżać za granicę. Kilka godzin później znaleziono ją na drugim końcu miasta. Miała oparzenia trzecia i czwartego stopnia, na 75 proc. powierzchni ciała.
- Wczoraj nad ranem kobieta zmarła w nowosolskim szpitalu. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu był wstrząs pooparzeniowy - powiedziała Ścierzyńska.
Śledczy podejrzewają podpalenie
Jak dodała, śledztwo prowadzone jest w kierunku spowodowania ciężkich obrażeń ciała ze skutkiem śmiertelnym. Śledczy nie wykluczają, że kobieta została przez kogoś podpalona.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze