Mają dosyć czekania na "złoty pociąg" i apelują: odkopcie go
Wezmą ze sobą łopaty i transparenty, i stawią się na 65. kilometrze trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych, w miejscu, gdzie ma znajdować się "złoty pociąg". Pasjonaci historii zniecierpliwieni przedłużającym się oczekiwaniem na rozstrzygnięcia w sprawie "złotego pociągu", 13 marca o godz. 12 planują happening. - Komuś zależy na tym, by sprawa ucichła - twierdzi organizator akcji Maciej Nadratowski.
Na Facebooku skrzykują się i apelują do zainteresowanych sprawą "pociągu" o gotowość. Piszą, że "prace nad wykopaniem pociągu miały rozpocząć się jeszcze w lutym". Dodają, że "teraz eksploratorzy mówią o przełomie marca i kwietnia i toną w papierach, a przez biurokrację prace odkrywkowe są dalekie realizacji", zaś sytuacja samych odkrywców, Piotra Kopra i Andreasa Richtera, "wydaje się bardzo trudna".
Odezwa do narodu
Organizatorzy facebookowej akcji twierdzą, że komuś "jest na rękę, aby prawda nie wyszła na jaw", a cała sprawa pociągu, która do niedawna elektryzowała nie tylko poszukiwaczy skarbów, "rozeszła się po kościach". - Nagłe prace nad światłowodem w tym miejscu, pojawienie się wiertnic akurat w chwili zgłoszenia znaleziska, to wszystko jest bardzo dziwne. Komuś zależy na tym, by sprawa ucichła. Tylko komu? - zastanawia się organizator akcji Maciej Nadratowski. W rozmowie z polsatnews.pl dodał, że "opinii publicznej należy się więcej wyjaśnień, niż tylko informacje o oczekiwaniach na zgody i pozwolenia". - Jeśli będę trzeba sam wejdę na zabezpieczony teren i będę kopał, dopóki nie wezmą mnie stamtąd siłą - zapowiada.
W odezwie do internautów pisze dalej: "Jeżeli my-naród nie zaczniemy działać, będziemy czekać tak w nieskończoność! (…) Zbierzmy się na najsłynniejszym wiadukcie w Polsce, zacznijmy działać! Akcja ma charakter happeningu, nie ma znaczenia skąd pochodzicie, bo sprawa dotyczy każdego patrioty, czyli was wszystkich".
Dalej organizatorzy piszą, że chętni do udziału w happeningu powinni zabrać ze sobą łopaty, jako symbol przedłużającego się oczekiwania na odkopanie cennego znaleziska. Powinni tez wziąć transparenty.
Na razie chętnych do udziału w akcji jest kilkudziesięciu.
Tajemnica "złotego pociągu"
Sprawa dotyczy pociągu należącego do III Rzeszy, który między listopadem 1944 roku a końcem stycznia 1945 roku miał wyruszyć z Wrocławia w kierunku Wałbrzycha, jednak na dworzec w Wałbrzychu nigdy nie dotarł. Miał zawierać złoto, kosztowności i dzieła sztuki zrabowane przez nazistów w Polsce. Pojawiały się także informacje, że zawiera tajne dokumenty III Rzeszy.
18 sierpnia 2015 roku członkowie Dolnośląskiej Grupy Badawczej, Piotr Koper i Andreas Richter, wskazali władzom Wałbrzych przypuszczalne miejsce ukrycia "złotego pociągu". I w ten sposób "złoty pociąg" stał się jednym z najczęściej omawianych w mediach tematów.
W grudniu specjaliści z AGH przedstawili swój raport na temat pociągu. W ich opinii we wskazywanym miejscu, pod ziemią, jest tunel, jednak pociągu na tym terenie nie ma.
Także wtedy Piotr Koper i Andreas Richter zapewniali, że wyniki badań przeprowadzonych przez nich m.in. dwoma georadarami wskazują, że w przebadanym gruncie występują anomalie, mogące świadczyć o tym, że pod ziemią jest skład kolejowy z czasów II wojny światowej.
Były generalny konserwator zabytków Piotr Żuchowski wyrażał w sierpniu przekonanie, że "złoty pociąg" istnieje "na ponad 99 procent". Jednak zdaniem części ekspertów "złoty pociąg" - przynajmniej z bezcennym z historycznego punktu widzenia ładunkiem - to legenda.
Czytaj więcej
Komentarze