W lubelskiej jadłodajni nie ma zupy dla ubogich i bezdomnych. Powodem zepsuty bojler
W poniedziałek w południe w jadłodajni Bractwie Miłosierdzia im. Brata Alberta w Lublinie zepsuł się bojler podgrzewający wodę. Bez niego przygotowywanie obiadów jest niemożliwe. W wyniku z pozoru błahej awarii kilkuset potrzebujących od wtorku będzie musiało obejść się bez ciepłego posiłku. Bractwo prosi o pomoc. Koszt naprawy to ok. 10 tys. zł.
Dla niektórych bezdomnych i ubogich obiad w stołówce św. Brata Alberta był często jedynym posiłkiem w ciągu całego dnia. Codziennie korzystało z niej około 500 najbardziej potrzebujących. We wtorek w kuchni doszło do poważnej awarii sprzętu. Niestety służący od ponad 10 lat bojler podgrzewający wodę nie nadaje się już do naprawy, a jadłodajnia musiała zostać zamknięta.
Bractwo prosi o pomoc
- Tu chodzi o bojler, czyli rzecz, która podgrzewa nam ciepłą wodę. Nie da się tej usterki usunąć. To jest kwestia wymienienia całego zbiornika, a również przerobienia w jakimś stopniu instalacji i zamontowania nowego. To w sumie daje ogromny koszt i z racji tego, że to stało się w poniedziałek w godzinach południowych zmuszeni byliśmy zamknąć kuchnię od wtorku - wyjaśniła w rozmowie z Polsat News Monika Siwko, sekretarz zarządu Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. Jak dodała, bez ciepłej wody kuchnia nie może funkcjonować, sanepid by ją natychmiast zamknął.
Koszt zakupu nowego urządzenia znacznie przekracza obecne możliwości finansowe organizacji, dlatego prowadzący jadłodajnię proszą o pomoc. Tymczasem potrzebujący mogą liczyć jedynie na chleb, gdyż na nic innego bractwo nie było przygotowane.
Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze