Rzecznik dyscyplinarny wszczął czynności wyjaśniające ws. sędziego Łączewskiego
Sędziowski rzecznik dyscyplinarny zaczął "czynności wyjaśniające" w sprawie sędziego Wojciecha Łączewskiego, który miał w internecie uzgadniać taktykę przeciw rządowi PiS z osobą podszywającą się pod dziennikarza Tomasza Lisa. Sędzia zaprzecza.
Jak powiedział rzecznik sędzia Marek Hibner, czynności te poprzedzają jego decyzję czy wszcząć formalne postępowanie dyscyplinarne wobec sędziego Łączewskiego, czy też odmówić tego.
- Na dziś jest za wcześnie by przesądzić, jaka to będzie decyzja" - dodał.
Poinformował, że w pierwszych dniach marca przesłucha samego sędziego, który wyraził wolę złożenia wyjaśnień i już wie o podjętych "czynności wyjaśniających".
- Pan sędzia twierdzi, że ktoś się pod niego podszył - przypomniał Hibner.
Weryfikacja wersji sędziego
Hibner zwrócił się już do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która z doniesienia sędziego Łączewskiego prowadzi śledztwo ws. podszywania się pod niego na portalu społecznościowym. Kodeks karny przewiduje do 3 lat więzienia dla tego, kto "podszywając się pod inną osobę, wykorzystuje jej wizerunek lub inne jej dane osobowe w celu wyrządzenia jej szkody majątkowej lub osobistej".
W ramach tego śledztwa ma dojść do zbadania przez biegłego informatyka komputera sędziego Łączewskiego po kątem ewentualnego włamania się i "kradzieży tożsamości".
- Jeśli prokuratur już zlecił tę czynność, to zaczekam na jej wyniki, by nie dublować pracy biegłego; jeśli nie, to sam wystąpię o takiego biegłego - powiedział.
Ponadto Hibner nie wykluczył, że jako świadków wezwie "inne osoby z tej sprawy". Dodał, że chodzi o weryfikację wersji sędziego.
O zbadanie sprawy zwróciła się do rzecznika Krajowa Rada Sądownictwa oraz prezes Sądu Okręgowego w Warszawie. Powołano się na to, że ani KRS, ani prezes nie mają uprawnień do badania wszystkich okoliczności incydentu; nie mogą nikogo przesłuchiwać ani np. badać laptopa. Wcześniej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wystąpił do prezesa SO o wyjaśnienie sprawy. Prezes SO odebrała już stanowisko sędziego, który przeczy prawdziwości zarzutów mediów.
Sędziowski rzecznik dyscyplinarny podejmuje czynności dyscyplinarne na żądanie ministra sprawiedliwości, prezesa sądu apelacyjnego lub okręgowego oraz kolegium sądu apelacyjnego lub okręgowego, KRS, a także z własnej inicjatywy. Najpierw prowadzi postępowanie wyjaśniające, po czym albo rozpoczyna postępowanie dyscyplinarne, albo odmawia jego wszczęcia. Jeśli sąd dyscyplinarny uznaje, że dany sędzia popełnił jakieś przewinienie dyscyplinarne, może mu wymierzyć kary: upomnienia, nagany, przeniesienia na inne stanowisko lub usunięcia z zawodu.
Przedwodniczył rozprawie i nie mógł twittować?
Media podawały, że Łączewski miał oferować w internecie pomoc osobie podszywającej się pod znanego dziennikarza w działaniach przeciw obecnemu rządowi. Jedna z gazet opublikowała rozmowy, jakie sędzia miał prowadzić w sieci pod nazwiskiem "Marek Matusiak" z internautą, który podszył się pod Lisa. Sędzia miał się także zjawić na spotkaniu z tym internautą.
W czasie jednej z opisanych przez gazetę rozmów - która miała być prowadzona 18 stycznia 2016 r. o godz. 12.32 - sędzia Łączewski przewodniczył rozprawie, która trwała od godz. 12.00 do godz. 14.05 - podawał SO.
"Powyższe ustalenie zdaje się wykluczać możliwość prowadzenia w tym czasie prywatnej korespondencji elektronicznej z profilu Marka Matusiaka, a tym samym poddaje w wątpliwość prawdziwość całości medialnych doniesień" - dodano.
Powodem złożenia zawiadomienia przez sędziego był "fakt uaktywnienia się na profilu Twitter dziennikarza jednej z gazet, a następnie otrzymania zdjęcia własnej osoby, wykonanego prawdopodobnie przy wykorzystaniu kamery prywatnego laptopa sędziego oraz screenu z rozmowy korespondencyjnej z osobą o imieniu Tomasz, której odbycie sędzia Łączewski stanowczo neguje".
Sędzia, który skazał Mariusza Kamińskiego
Łączewski m.in. szefował składowi, który skazał b. szefa CBA Mariusza Kamińskiego w marcu 2015 r.
Obecny koordynator służb specjanych został nieprawomocnie skazany przez SR na 3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk, m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA przy "aferze gruntowej".
Razem z nim skazani na niższe kary zostali b. funkcjonariusze CBA - Maciej Wąsik, Grzegorz Postek i Krzysztof Brendel. Wszyscy wnieśli apelację od wyroku wydanego przez troje sędziów (przewodniczył sędzia Łączewski, orzekali z nim Małgorzata Drewin i Łukasz Mrozek). 17 listopada 2015 r. wszystkich ułaskawił prezydent Andrzej Duda - o co się zwrócili. Ułaskawienie polegało na umorzeniu postępowania. W grudniu 2015 r. SR przekazał sądowi okręgowemu apelacje - zarówno na korzyść oskarżonych, jak i na niekorzyść. SO prowadzi obecnie analizy, jakie podjąć dalsze decyzje.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze