Modzelewski: Wałęsa był niezależny, gdy przystąpił do opozycji
- Z dokumentów udostępnionych przez IPN wynika, że Wałęsa nie był agentem SB w czasie, gdy działał w opozycji demokratycznej w komitecie założycielskim związków zawodowych wybrzeża, a następnie gdy był przywódcą "Solidarności" - powiedział w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News prof. Karol Modzelewski - historyk oraz czołowy działacz opozycji w PRL.
W środę Instytut Pamięci Narodowej udostępnił dziennikarzom i historykom drugą partię materiałów znalezionych w domu gen. Czesława Kiszczaka. Tym razem jest to 20 różnych dokumentów, głównie o charakterze historycznym. To m.in. zdjęcia i fragmenty wspomnień.
Zdaniem prof. Modzelewskiego, upublicznienie dokumentów nastąpiło przedwcześnie. - Z upublicznieniem trzeba było poczekać, co najmniej do ekspertyzy grafologicznej - ocenił.
"Mogły być zabezpieczeniem dla Kiszczaka"
- Te materiały mogły być zabezpieczeniem dla Kiszczaka - uważa profesor Karol Modzelewski. - Jestem skłonny podejrzewać, zwłaszcza ludzi ze służb specjalnych, że oni trzymają pewne dokumenty w ramach asekuracji, bo toczy się śledztwo - tak jak w przypadku Kiszczaka. To dla mnie dziwne, że ktoś trzyma takie rzeczy w domu, a nie w miejscu pewnym, ale nie podejrzanym - dodał.
"Z Wałęsy próbuje się zrobić kozła ofiarnego"
Materiały ujawnione w poniedziałek wywołały prawdziwą burzę. Akta zawierały między innymi odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy z SB, podpisane - Lech Wałęsa "Bolek". - Z Wałęsy próbuje zrobić się kozła ofiarnego - stwierdził profesor.
- Myślę, że największym wrogiem mitu Lecha Wałęsy jest ten typ igrzysk, który jest podobny do rytuału kozła ofiarnego, tj. rytuał integrujący dawne społeczeństwa, który sprowadza się do tego, że własnymi grzechami obarczamy innych. Wtedy kto pierwszy rzuci kamieniem, ten czuje się bezgrzeszny - komentował profesor.
Słowa szefa MON to "czysta propaganda"
Prowadząca program Dorota Gawryluk zapytała prof. Modzelewskiego, co sądzi o pojawiających się pytaniach ze strony wysokich przedstawicieli władzy, dotyczących historii III RP. Przypomniała słowa szefa MON Antoniego Macierewicza, który stwierdził, że III RP była zbudowana na kłamstwie. – To jest czysta propaganda – odpowiedział prof. Modzelewski. Jego zdaniem III RP "miała swoje dramatyczne wady, na które działacze PiS nie powinni się obruszać, bo to im zawdzięczają dojście do władzy". - Te wady polegają na tym, że zagospodarowując wolność, całkowicie porzucili jedność i braterstwo. Nie ma to zupełnie związku z okresem, gdy Lech Wałęsa był usidlony przez bezpiekę w Gdańsku – dodał.
Pytany o to, czy mamy pewność, że Wałęsa nie był szantażowany tym usidleniem, odpowiedział: - Ja mam pewność. - W czasie stanu wojennego na Lecha Wałęsę, posadzonego w warunkach izolacji, wywierano ogromną presję, żeby on zgodził się zostać przewodniczącym marionetkowej "Solidarności", która byłaby instrumentem w ręku wojskowej dyktatury. On posłał ich na drzewo – opowiadał Modzelewski.
Powstało specjalne biuro, które tworzyło fałszywe dokumenty na Wałęsę
W związku z odrzuceniem propozycji, władze przeszły do "planu kompromitacji Wałęsy", twierdzi Modzelewski. – Przy MSZ stworzono specjalne biuro, które zajmowało się tylko i wyłącznie drukowaniem fałszywych dokumentów na Wałęsę – poinformował.
Jednocześnie profesor przytoczył notatkę majora Stylińskiego napisaną dla gen. Kiszczaka w połowie lat 80, która mówi, że "ich zadaniem było wytworzyć falsyfikaty, które pozwolą przedłużyć współpracę z TW »Bolek« ze służbą do początku lat 90". - Dodano, że ostatnie autentyczne doniesienia dotyczyły roku 70 – przypomniał Modzelewski.
- Do roboty wzięto najwybitniejszego w Polsce fałszerza pisma ręcznego, a także wypożyczono teczkę Wałęsy z bezpieki gdańskiej i nad nią pracowano – podsumował prof. Karol Modzelewski.
Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze