Światowe Dni Młodzieży w Polsce a wirus Zika
Organizatorzy ŚDM i Rządowe Centrum Bezpieczeństwa będą musieli zmierzyć się z problemem wirusa Zika, który według WHO, stwarza międzynarodowe zagrożenie. Problem jest tym większy, że wirus może rozprzestrzeniać się różnymi drogami, nie tylko przez ukąszenie komara. Do tej pory chęć przyjazdu do Polski wyraziło ponad pół miliona osób, w tym z Ameryki Płd., gdzie zakażonych wirusem jest najwięcej.
Choć trudno dziś przewidzieć, czy za pół roku wirus Zika będzie się dalej rozwijał, polskie służby sanitarne mogą stanąć przed nie lada wyzwaniem. W dniach 26-31 lipca w Krakowie odbędą się Światowe Dni Młodzieży i nawet ponad milion gości z całego świata przyjedzie z tej okazji do Polski. Anna Adamkiewicz z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa zapewnia, że już na etapie przygotowań uwzględniane są wszystkie zagrożenia, w tym epidemiologiczne.
W rozmowach osób zaangażowanych w organizację i podczas spotkaniu służb oddelegowanych do przygotowań Dni, które odbyło się w Centrum, pojawiła się kwestia wirusa Zika.
Według lekarzy i naukowców, Zika ma związek ze wzrostem przypadków małogłowia u noworodków oraz z występowaniem rzadkiego schorzenia, które u osób z osłabioną odpornością może wywoływać paraliż, a nawet śmierć.
Komary, transfuzje, droga płciowa
Problem jest o tyle poważny, że przeciwko wirusowi nie ma szczepionki i wciąż potwierdzane są kolejne drogi przenoszenia wirusa. Do tej pory ustalono, że wirus Zika jest przenoszony głównie przez komary Aedes aegypti. Poza tym udokumentowano przykłady zarażenia nim w czasie transfuzji krwi.
- Ostatnio potwierdzono, że przenoszony jest także drogą płciową - mówi w rozmowie z polsatnews.pl rzeczniczka Państwowego Zakładu Higieny, Monika Wróbel-Harmas. - W każdej sytuacji, kiedy mamy do czynienia z dużym nagromadzeniem ludności, tak jak w czasie Światowych Dni Młodzieży, uruchamiane są specjalne procedury - dodaje Wróbel-Harmas. I organizatorzy Dni wspólnie z Rządowym Centrum Bezpieczeństwa, nadzorującym działania wszystkich zaangażowanych w prace organizacyjne, właśnie je opracowują.
Jak dziś zapowiada rzeczniczka Państwowego Zakładu Higieny, jedną z nich ma być możliwość zgłoszenia się do PZH na badania. Bo choć rzeczniczka przypomina, że mowa o katolickiej imprezie, to informowanie o zagrożeniach nie zaszkodzi. Jak dodaje, wstrzemięźliwość seksualna będzie pożądana. - Wirus może utrzymywać się w nasieniu nawet dwa tygodnie. A zarażony nim może nawet o chorobie nie wiedzieć. Objawia się ona bowiem tak, jak zwykłe przeziębienie - zauważa.
"Trzeba być przygotowanym"
Ewa Korbut z Biura Prasowego Światowych Dni Młodzieży przypomina, że zabezpieczenie medyczne pielgrzymów to zadanie, które leży w kompetencjach odpowiednich służb państwowych. A komitet organizacyjny ŚDM na bieżąco uczestniczy w spotkaniach roboczych powołanego w tym celu zespołu.
Jest o czym rozmawiać, gdyż do tej pory, na pierwszym etapie rejestracji, chęć przyjazdu na ŚDM zadeklarowało 577688 osób. Wśród nich Brazylijczycy, Kolumbijczycy i mieszkańcy Paragwaju.
Ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej uściśla, że tylko na jej teren, według danych na luty – ma przybyć 3,5 tysiąca gości z Ameryki Południowej. Jak dodaje, liczby mogą się zmienić, gdyż część osób decyzję o przyjeździe podejmie dopiero za jakiś czas.
Ile osób przyjedzie w lipcu do Polski, na razie nie wiadomo, bo system rejestracyjny działa do 30 czerwca. Jakiś czas temu pojawiały się informacje, że gościć możemy nawet 2,5 miliona pielgrzymów. Liczba ta poraża wielkością, jednak warto przypomnieć, że w 2013 roku w Światowych Dniach Młodzieży odbywających się w Rio de Janeiro, w szczytowym momencie, brało udział nawet 3,7 mln osób. Zaś w 1991 roku na ŚDM do Częstochowy przyjechało 1,6 mln pielgrzymów.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze