Turcja grozi Rosji po zamachu terrorystycznym w Ankarze
Po zamachu w Ankarze, o który Turcja oskarża kurdyjską milicję YPG, turecki premier Ahmet Davutoglu ostrzegł w czwartek Moskwę, która popiera YPG, że jeśli ataki będą się powtarzać, Ankara pociągnie Rosjan do odpowiedzialności - podał "Financial Times".
- Ostrzegam Rosję raz jeszcze - powiedział Davutoglu w wystąpieniu telewizyjnym. - Jeśli te ataki terrorystyczne będą kontynuowane, to oni (Rosjanie) będą za nie równie odpowiedzialni jak YPG.
Premier, wypowiadając się na temat ataku, w którym zginęło 28 osób, "najostrzejszych słów użył wobec Moskwy" - komentuje FT, nie przytaczając dalszych cytatów. Dziennik dodaje jedynie, że zdaniem Ankary Rosja "nie potępiła zamachu w stopniu wystarczającym".
Wcześniej w czwartek Davutoglu oznajmił, że zamach przeprowadziła kurdyjska milicja Ludowe Jednostki Obrony (YPG) we współpracy z bojownikami Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Erdogan: będzie zemsta
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan - jak pisze poprzysiągł zemstę za ten atak.
- Turcja nie cofnie się przed wykorzystaniem swego prawa do obrony - nigdy, w żadnym miejscu, ani w żadnej sytuacji - powiedział Erdogan.
Davutoglu poinformował, że po zamachu tureckie lotnictwo zbombardowało w środę w nocy cele PKK w północnym Iraku. W nalotach zginęło 60-70 bojowników kurdyjskich, w tym wysocy rangą członkowie zakazanej w Turcji PKK.
Premier zapowiedział, że siły tureckie będą kontynuowały ataki na cele terrorystów z milicji YPG, podlegającej głównemu ugrupowaniu politycznemu syryjskich Kurdów - Partii Unii Demokratycznej (PYD).
Zwrócił się z apelem do swych sojuszników, a zwłaszcza USA, by zaprzestali wspierać kurdyjskich bojowników w Syrii i potraktowali ich jako terrorystów. "YPG jest popierane przez Stany Zjednoczone i większość krajów Zachodu, jako najskuteczniejsze syryjskie siły walczące przeciw Państwu Islamskiemu" - pisze brytyjski dziennik.
"Jednak jak dotąd naciski Ankary na inne kraje, by wycofały poparcie dla kurdyjskich milicji, nie przyniosły rezultatów" - dodaje "FT".
PYD zaprzecza, jakoby za zamachem w Ankarze stało YPG; przywódcy milicji twierdzą ponadto, że Turcja próbuje znaleźć pretekst do zorganizowania ofensywy przeciw Kurdom w Syrii - pisze dziennik, powołując się na oświadczenie organizacji.
Wcześniej w czwartek tureckie media podały, że policja zidentyfikowała zamachowca z Ankary jako Saliha Necara, obywatela Syrii, który niedawno przedostał się do Turcji jako uchodźca i jest powiązany z kurdyjskimi milicjami w Syrii. Necar jest podejrzewany o związki z YPG.
PAP
Komentarze