Sprawa Ewy Tylman. Psy niemieckich policjantów szukały śladów

Polska

Efekty pracy niemieckich policjantów z psami, którzy w środę w Poznaniu wzięli udział w poszukiwaniach zaginionej w listopadzie ub. roku Ewy Tylman zostały przekazane prokuraturze. Wielkopolska policja nie ujawnia, co ustalili niemieccy funkcjonariusze.

- Prowadzone dziś w Poznaniu działanie polegało na identyfikacji śladów zapachowych. Oba psy identyfikowały jeden, ten sam zapach, należący do Ewy Tylman. Nie mogę przekazać wiadomości, jaką opinię wydali eksperci z niemieckiej policji, jak zinterpretowali zachowanie psów. Taka wiedza jest zastrzeżona dla prokurator prowadzącej śledztwo - podał rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.

 

Podkreślił jednocześnie, że według niemieckich funkcjonariuszy, nawet trzymiesięczny czas od dnia zaginięcia kobiety nie jest przeszkodą dla skuteczności poszukiwań.

 

Na czas pracy niemieckich ekspertów, z ruchu kołowego i pieszego wyłączone zostały ulice przede wszystkim w okolicy mostu Rocha.

 

Psy szukały tropów na ulicach Poznania, wokół mostu św. Rocha oraz w okolicach rzeki. Teraz trwa analizowanie tego, w jaki sposób zwierzęta podjęły tropy.  

 

Wracała z imprezy do domu 

 

Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada w centrum Poznania, gdy wracała z firmowej imprezy. Odprowadzał ją kolega, Adam Z. Po raz ostatni 26-latka była widziana ok. godziny 3.20 w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha. Potem ślad po niej zaginął.

 

Sprawę Ewy Tylman bada Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. Śledczy są zdania, że kobieta nie żyje. Podejrzany o dokonanie zabójstwa z zamiarem ewentualnym jest Adam Z. Mężczyzna jest w areszcie.

 

Dno i nabrzeża Warty były wielokrotnie przeszukiwane z użyciem specjalistycznego sprzętu. Ciała Tylman nie znaleziono.

ml/kan/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie