ONZ: na razie za wcześnie na naloty na IS w Libii
Wysłannik ONZ do Libii Martin Kobler ocenił w wywiadzie dla agencji dpa, że podjęcie przez społeczność międzynarodową nalotów na pozycje Państwa Islamskiego (IS) w Libii musi być poprzedzone utworzeniem w tym kraju rządu jedności narodowej. - Ważne, żebyśmy nie robili drugiego kroku, nim nie postawimy pierwszego - podkreślił niemiecki dyplomata.
W celu zwalczania IS, które w ostatnich miesiącach rozbudowało swoje wpływy w Libii, atakując infrastrukturę naftową i tworząc przyczółek w Syrcie, "konieczne jest utworzenie w tym kraju regularnych sił zbrojnych, które odbijałyby z rąk dżihadystów kontrolowane przez nich miasta". - (W Libii - przyp. red.) konieczne są oddziały na ziemi. Same naloty to nie lek na wszystko. To Libia musi prowadzić walkę z IS - zaznaczył Kobler.
Jak ocenia, ok. 70-80 proc. bojowników IS w Libii to obcokrajowcy, a wojskowa presja wywierana na tę organizację w jej mateczniku Syrii sprawia, że do Libii udają się kolejni islamiści.
Nowy rząd "początkiem końca konfliktu" w Libii
W niedzielę libijska Rada Prezydencka, w skład której wchodzą przedstawiciele obu rywalizujących ze sobą ośrodków władzy w Tobruku i Trypolisie, poinformowała, że po miesiącach negocjacji pod egidą ONZ ustalono nowy skład przyszłego rządu jedności narodowej. Wyrażono nadzieję, że jego zatwierdzenie - przewidywane w najbliższych dniach - będzie "początkiem końca konfliktu w Libii".
Blisko pięć lat po upadku reżimu Muammara Kadafiego, obalonego i zabitego w 2011 roku, Libia pozostaje głęboko podzielona. Latem 2014 roku luźna koalicja zbrojnych ugrupowań o nazwie Jutrzenka Libii przejęła władzę nad Trypolisem, zmuszając prawowity rząd do przeniesienia się na wschód kraju, do Tobruku.
Zachód ma nadzieję, że libijskie porozumienie przyniesie stabilizację i pomoże w walce z IS; obawia się także, że dalsze pogrążanie się tego kraju w chaosie i przemocy może prowadzić do zwiększonego napływu uchodźców do Europy.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze