Ukraina i Rosja zezwoliły na powrót swych ciężarówek spod granic
Decyzję podjęto po rozmowach między odpowiedzialnymi za transport resortami Ukrainy i Rosji. Ukraińskie ministerstwo infrastruktury poinformowało, że w związku ze sporem w Rosji i państwach Azji zablokowanych jest 650 ukraińskich samochodów ciężarowych. Na granicy między Ukrainą a krajami UE w takiej samej sytuacji jest ok. 600 pojazdów rosyjskich.
Strona ukraińska zapewniła rosyjską, że zagwarantuje ochronę rosyjskich ciężarówek na ich drodze do granicy. - Apelujemy do aktywistów, by w ciągu następnych dziesięciu dni nie czynili przeszkód w powrocie rosyjskich samochodów do domu. Jest to gwarancja, że nasi, ukraińscy kierowcy, będą mogli powrócić na Ukrainę - zaapelowała wiceminister infrastruktury Oksana Rejter.
W poniedziałek rząd w Kijowie wydał rozporządzenie o zakazie przejazdów rosyjskich samochodów ciężarowych przez terytorium Ukrainy. Oświadczono, że jest to odpowiedź na działania Moskwy, która bezpodstawnie nie zezwala ukraińskim ciężarówkom na przejazdy przez Rosję. Ukraina uważa, że rosyjski zakaz przeczy normom Światowej Organizacji Handlu.
Kreml oburzony
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow uznał decyzję Kijowa za oburzającą i bezprawną wobec rosyjskich przewoźników, wskazał też, że jest to sprzeczne z normami prawa międzynarodowego.
Decyzję o zakazie poruszania się rosyjskich ciężarówek po Ukrainie rząd premiera Arsenija Jaceniuka wydał pod naciskiem aktywistów różnych ruchów społecznych, którzy w ubiegłym tygodniu zaczęli blokować te pojazdy w obwodzie zakarpackim, przy granicy ze Słowacją i Węgrami. W niedzielę blokady stały już w co najmniej dziesięciu regionach kraju, przede wszystkim na granicy Ukrainy z UE i Białorusią.
Organizatorzy blokad podkreślali, że w związku z brakiem ustaleń o przewozach między Polską a Rosją rosyjscy kierowcy zaczęli wybierać drogę do UE przez Ukrainę. Twierdzili, że nie mogą spokojnie obserwować, jak Rosjanie zarabiają na tranzycie towarów przez ich kraj, podczas gdy Moskwa podsyca konflikt z separatystami w Donbasie.
PAP
Czytaj więcej