Insp. Maj: przygotowano wobec mnie prowokację
- Dotknąłem układów, które od lat funkcjonowały w wielu miejscach w policji, i zostałem zaatakowany - powiedział insp. Zbigniew Maj, który w czwartek podał się do dymisji z funkcji komendanta głównego policji. Dodał, że wie, iż byli pracownicy Biura Spraw Wewnętrznych "przygotowali wobec niego prowokację".
- Złożyłem rezygnację, żeby nie obciążać całej formacji - powiedział Maj na specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
"Zostałem zaatakowany"
- Zacząłem wprowadzać reformę zarówno Komendy Głównej Policji, jak i zmiany w stylu pracy, zarządzaniu poszczególnych komend wojewódzkich. Przeprowadziłem audyt w Biurze Spraw Wewnętrznych (...) Dotknąłem układów, które od lat funkcjonowały w wielu miejscach w policji, i zostałem zaatakowany - tłumaczył insp. Maj.
Jak dodał, od kilku tygodni docierają do niego sygnały o różnych spawach, które "rzekomo toczą się" przeciwko niemu w prokuraturze w Łodzi. - Docierają do mnie informacje o tym, że mam wręcz być zamieszany w sprawy korupcyjne - powiedział.
- Czarę goryczy przelał wczoraj fakt, kiedy na komisji sejmowej poseł opozycji zapytał mnie wprost o kwestie prowokacji wobec mojej osoby. Wiem, że przygotowano wobec mnie prowokację przez byłych pracowników Biura Spraw Wewnętrznych (KGP); wiem, że wykorzystano materiały sprzed kilkunastu lat, kiedy prowadziłem pracę operacyjną - zaznaczył.
- Żeby moja osoba nie była obciążeniem dla policji, dla całej formacji, oddałem się do dyspozycji przełożonych. Chcę by prokuratura wyjaśniła jak najszybciej całą sprawę. Chcę by wszystko było znane opinii publicznej, bo ja przez 20 lat służby nie zhańbiłem munduru oficera - oświadczył.
"Nie mogę pracować w atmosferze insynuacji i pomówień"
Według medialnych doniesień w całej sprawie chodzi o wydarzenia sprzed kilkunastu lat, kiedy Maj pracował w Kaliszu. Były informator policji miał go szantażować; sugerował, że Maj przyjął od niego 5 butelek alkoholu, a także pożyczył 10 tys. zł, których nie oddał.
Insp. Maj oświadczył, że badane są "okoliczności i donosy, które nie mają żadnego pokrycia w faktach". Jak powiedział, chodzi sprawę z 2003 roku, która została wyjaśniona w 2010 roku. - Teraz cały czas wraca, od kiedy zostałem komendantem głównym policji - powiedział. Dodał, że o sprawie dowiedział się od dziennikarzy.
Tłumacząc powody swojej rezygnacji, Maj powiedział, że nie może "skutecznie pracować w atmosferze insynuacji i pomówień".
Funkcję piastował tylko dwa miesiące
Zbigniew Maj był komendantem głównym policji od grudnia 2015 roku. Zastąpił na stanowisku Krzysztofa Gajewskiego.
Maj to twórca i wieloletni członek specjalnego zespołu zajmującego się w policji i ABW uprowadzeniami dla okupu. Zajmował się ostatnią reformą struktur Centralnego Biura Śledczego Policji. Stworzył tam grupę tak zwanych "łowców cieni" - czyli specjalny zespół w CBŚP poszukujący ukrywających się za granicą najbardziej niebezpiecznych przestępców i osób uprowadzonych dla okupu. Zajmował się też walką z przestępczością zorganizowaną wśród pseudokibiców.
Audyt i postępowanie dyscyplinarne
Jeszcze pod koniec ubiegłego roku powołał grupę, która miała sprawdzić, czy funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych KGP, czyli tzw. policji w policji, podsłuchiwali dziennikarzy w związku z tzw. aferą taśmową.
Z audytu wynika m.in., że w KGP działały dwie grupy, które zajmowały się sprawą "afery taśmowej"; jak informowano, kontrolerzy natrafili na materiały, które świadczą, że w zainteresowaniu śledczych pojawiali się dziennikarze i ich rodziny. Sam Maj mówił, że wobec dziennikarzy i ich rodzin "były stosowane formy pracy policji".
W związku z ustaleniami audytu zmienione zostało kierownictwo BSW KGP i wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne wobec 7 policjantów.
W ostatnim czasie szef KGP wymienił kilku komendantów wojewódzkich policji oraz komendanta CBŚP. W środę odwołał także szefa stołecznej policji nadinsp. Michała Domaradzkiego.
PAP
Czytaj więcej