Sprzedaż gazu pieprzowego w Niemczech wzrosła sześciokrotnie. Zieloni: trzeba zaostrzyć przepisy
W związku z atakami na kobiety, do których doszło w sylwestrową noc w Kolonii, w całych Niemczech wzrosła sprzedaż gazu pieprzowego. Niemieccy dziennikarze, cytując przedstawicieli producentów specyfiku do samoobrony, piszą że zapotrzebowanie na gaz wzrosło nawet sześciokrotnie i wyprzedawane są zapasy.
Zainteresowanie gazem i paralizatorami, czyli bronią, którą można stosować bez żadnych pozwoleń, potwierdzają także statystyki wyszukiwarek internetowych. Fraza "gaz pieprzowy" jest jedną z najczęściej wpisywanych w ostatnim czasie przez niemieckich internautów. W ciągu ostatnich 30 dni gaz najczęściej poszukiwany był przez mieszkańców Kolonii i Hamburga. W ostatnich 12 miesiącach - w Dortmundzie, Lipsku i Dreźnie.
Poza tym gaz pieprzowy stał się bestsellerem w sklepach internetowych. Wszystko, jak zaznaczają jego sprzedawcy, w związku z narastającą w kraju psychozą strachu towarzyszącą coraz częstszym incydentom z udziałem imigrantów. Zwłaszcza temu z nocy sylwestrowej, kiedy w Kolonii doszło do masowych napaści seksualnych i rabunkowych na kobiety. Napastnikami okazali się imigranci z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu.
Zieloni nie chcą "Dzikiego Zachodu"
W związku z rosnącym zapotrzebowaniem na broń, której kupowanie nie wymaga specjalnych pozwoleń, partia Zielonych wezwała do zaostrzenia przepisów. Także tych dotyczących tak popularnego gazu pieprzowego i paralizatorów. Zieloni chcą zapobiec "Dzikiemu Zachodowi" w ich kraju. Zdaniem przedstawicieli partii, prawo w tym względzie jest zbyt pobłażliwe.
Rainer Wendt, przewodniczący Związku Zawodowego Niemieckiej Policji nie jest przekonany do pomysłów Zielonych i proponuje inne rozwiązania. - Rząd musi wzmocnić subiektywne poczucie bezpieczeństwa. A to jest możliwe tylko, jeśli na ulicach będzie więcej policji - stwierdził.
Frankfurter Allgemeine Zeitung, Die Welt, PAP
Czytaj więcej
Komentarze