Niepełnosprawni w więzieniach. Wielu nie powinno tam być, RPO interweniuje
Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpił do dyrektora generalnego Służby Więziennej ws. przestrzegania praw niepełnosprawnych osadzonych. Wskazał m.in. na drastyczny przypadek mężczyzny z czterokończynowym porażeniem mózgowym osadzonego w Areszcie Śledczym w Warszawie-Mokotowie. Porusza się on wyłącznie na wózku inwalidzkim i wymaga całodobowej pomocy przy wykonywaniu podstawowych czynności życiowych.
Zdaniem Rzecznika Adama Bodnara sytuacja wymaga kompleksowego rozwiązania - areszty nie są przystosowane do zamieszkiwania przez niepełnosprawnych, którzy nie mogą liczyć tam na odpowiednią pomoc medyczną i rehabilitację.
Z informacji jakie pozyskał RPO od ministra sprawiedliwości w tej chwili aż 87 osób upośledzonych umysłowo w stopniu umiarkowanym lub znacznym przebywa w więzieniach. Jednak według zastępcy RPO Krzysztofa Olkowicza na podstawie wykazu trudno stwierdzić kto, w jakim stanie odbywa karę. Jak poinformował, w biurze rzecznika powołano zespół, który wizytował ośrodki diagnostycznie jednostek penitencjarnych, do których trafiają osoby niepełnosprawne: w Warszawie-Białołęce, Łodzi, Krakowie i we Wrocławiu. - Niestety w każdym z nich przebywały osoby, co do których mieliśmy uzasadnione wątpliwości, czy w ogóle powinny w więzieniu przebywać. Sporo było takich osób, które ani na etapie postępowania przed sądem orzekającym, ani na etapie wykonawczym nie miały obrońcy. Więc te wyroki obarczone są bardzo poważną wadą i powinny zostać uchylone - mówił Olkowicz.
Brakuje systemowych rozwiązań na początku sprawy
Olkowicz zauważył, że funkcjonariusze przy zatrzymaniach nie zwracają uwagi na to, czy dana osoba ma problemy ze zdrowiem psychicznym czy niepełnosprawnością intelektualną. - Gdyby policjant w notatce, np. przy zatrzymaniu, zawarł krótką informacje, że zachodzą wątpliwości co do stanu zdrowia psychicznego, to sąd wiedziałby, że dla tej osoby trzeba ustanowić obrońcę. A tak sąd jej nie widzi i wyrok jest w trybie nakazowym. Nawet jeśli nie orzekł kary bezwzględnej i prosi kuratora o zbadanie sprawy, to ten najczęściej, niestety, wysyła jedynie pismo, które zazwyczaj do skazanego nie trafia. Wówczas kurator występuje z wnioskiem o zamianę kary na karę bezwzględną. I tak oto nikt nie widział tego człowieka, a trafił on do więzienia - wyjaśnił Olkowicz.
Dodał, że także w więzieniu nie ma systemowych rozwiązań, które "wyłapałyby" osobę z niepełnosprawnością i podeszły do niej w indywidualny sposób.
- Państwo mogłoby wykazać się dużo większą pomysłowością, co zrobić z takim skazanym, a przy okazji mu pomóc. Prawo karne nie jest od zastępowania polityki socjalnej państwa; to nie jest jego rola, a czasami mam wrażanie, że tak właśnie się dzieje – podkreślił Olkowicz.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze