Dane polskich funkcjonariuszy służb mundurowych trafiły do niemieckiej bazy
Osobowe i genetyczne dane polskich policjantów, celników, pograniczników, BOR-owców, i żołnierzy trafiły do baz DKMS, niemieckiej firmy z Ulm, i są zawiadywane przez niemiecką rządową instytucję - donosi "Dziennik Gazeta Prawna". Według gazety, za zgodą, a nawet namową polskich przełożonych.
Historia rozpoczęła się od polskiego żołnierza chorego na białaczkę. Aby mu pomóc, Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych zorganizowało przy współpracy z firmą DKMS akcję rekrutacyjną potencjalnych dawców szpiku. Od lipca - po apelu byłej wiceminister obrony narodowej Beaty Oczkowicz - odbyły się 23 akcje, w czasie których w jednostkach wojskowych w całym kraju żołnierze zgłaszali się jako potencjalni dawcy szpiku. Od żołnierzy pobrano wymaz z jamy ustnej, z którego otrzymuje się materiał genetyczny. Poza tym w kwestionariuszu znalazły się m.in. imię, nazwisko, PESEL, adres zamieszkania, numer telefonu.
DKMS Polska to niemiecka firma zarejestrowana w Polsce jako fundacja rekrutująca dawców szpiku w Polsce. Pobrane dane genetyczne wraz z danymi osobowymi trafiają do Niemiec. DKMS Polska jest administrowana przez ZKDR, niemiecką instytucję rządową, zajmującą się pośredniczeniem w przeszczepach szpiku.
Dane zebrane w ramach akcji trafiły do bazy DKMS. Podobne rekrutacje miały miejsce w policji, straży pożarnej, służbie celnej, służbie więziennej. - Jeśli przepisy nie pozwalałyby na przekazywanie przez żołnierzy takich danych, to dowódca jednostki nie zorganizowałby takiej akcji - stwierdziła b. wiceminister.
Zapytana, dlaczego przedsięwzięcie zostało zorganizowane z pomocą DKMS a nie Ministerstwa Zdrowia i podległym mu Poltransplantem, b. wiceszefowa MON odpowiedziała: - Nawet nie wiem, że istnieje taka instytucja.
Dziennik Gazeta Prawna
Czytaj więcej
Komentarze