Niedźwiedź Wojtek - żołnierz, który zjadał 300 jabłek dziennie
Palił wojskowe papierosy, nosił amunicję, wyzwalał Monte Cassino. Z Armią Andersa przeszedł cały szlak bojowy. Niedźwiedź Wojtek, odkupiony w 1942 r. w Iranie przez polskich żołnierzy za puszkę konserw, dziś doczekał się kolejnego pomnika. Tym razem w Edynburgu, gdzie zmarł w 1963 r.
Gdy żołnierze Armii Andersa odkupili malutkiego Wojtka, nie potrafił samodzielnie jeść. Polacy karmili go więc rozcieńczonym skondensowanym mlekiem. Szybko urósł do dwóch metrów, a ważył 250 kg. Potrafił zjeść 300 jabłek dziennie. Oficjalnie został wciągnięty do ewidencji 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii, wchodzącej w skład 2. Grupy Artylerii Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Przeszedł z nią z Iranu przez Irak, Syrię, Palestynę i Egipt do Włoch, a po demobilizacji, do Wielkiej Brytanii.
Niedźwiedź przyjaciel
Jako kompanijna maskotka, spał przytulony do żołnierzy, uwielbiał jeździć w szoferce i na pace wojskowych ciężarówek, a w ramach rozrywki urządzał sobie zapasy z kolegami żołnierzami. Jego opiekunem był kapral Piotr Prendysz. Wraz z nim Wojtek jeździł wojskową ciężarówką. Pomagał żołnierzom nosić ciężkie skrzynie z amunicją, na stanowiska bojowe artylerii. Jeden z żołnierzy widząc Wojtka noszącego skrzynie naszkicował na kartce papieru postać niedźwiedzia niosącego pocisk. Ten obrazek stał się symbolem 22. Kompanii.
Komentarze