Trudne warunki w górach. Ratownicy GOPR ratują zagubionych
Zgłoszenie od dwójki turystów, którzy idąc granią Babiej Góry w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych (intensywne opadu śniegu, ograniczona widoczność, porywisty wiatr zawiewający ślady) zgubili szlak dotarło we wtorek do ratowników GOPR z Grupy Beskidzkiej.
Centrala Grupy Beskidzkiej GOPR w Szczyrku podjęła decyzję o organizacji wyprawy ratunkowej.
Na pomoc wyruszył od razu ratownik dyżurny ze schroniska turystycznego w Markowych Szczawinach. Niewiele później, na wezwanie przesłane SMS-em, z Zawoi w kierunku poszkodowanych udało się sześciu kolejnych ratowników-ochotników z Sekcji Babiogórskiej Grupy Beskidzkiej GOPR.
Mocno wychłodzonych turystów odnaleziono w rejonie Lodowej Przełęczy. Po zabezpieczeniu termicznym zostali sprowadzeni do Schroniska Górskiego PTTK w Markowych Szczawinach.
Zgłoszenie od dwójki turystów, którzy idąc granią Babiej Góry w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych (intensywne opadu śniegu, ograniczona widoczność, porywisty wiatr zawiewający ślady) zgubili szlak dotarło we wtorek do ratowników GOPR z Grupy Beskidzkiej.
Centrala Grupy Beskidzkiej GOPR w Szczyrku podjęła decyzję o organizacji wyprawy ratunkowej.
Na pomoc wyruszył od razu ratownik dyżurny ze schroniska turystycznego w Markowych Szczawinach. Niewiele później, na wezwanie przesłane SMS-em, z Zawoi w kierunku poszkodowanych udało się sześciu kolejnych ratowników-ochotników z Sekcji Babiogórskiej Grupy Beskidzkiej GOPR.
Mocno wychłodzonych turystów odnaleziono w rejonie Lodowej Przełęczy. Po zabezpieczeniu termicznym zostali sprowadzeni do Schroniska Górskiego PTTK w Markowych Szczawinach.
Zgłoszenie od dwójki turystów, którzy idąc granią Babiej Góry w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych (intensywne opadu śniegu, ograniczona widoczność, porywisty wiatr zawiewający ślady) zgubili szlak dotarło we wtorek do ratowników GOPR z Grupy Beskidzkiej.
Centrala Grupy Beskidzkiej GOPR w Szczyrku podjęła decyzję o organizacji wyprawy ratunkowej.
Na pomoc wyruszył od razu ratownik dyżurny ze schroniska turystycznego w Markowych Szczawinach. Niewiele później, na wezwanie przesłane SMS-em, z Zawoi w kierunku poszkodowanych udało się sześciu kolejnych ratowników-ochotników z Sekcji Babiogórskiej Grupy Beskidzkiej GOPR.
Mocno wychłodzonych turystów odnaleziono w rejonie Lodowej Przełęczy. Po zabezpieczeniu termicznym zostali sprowadzeni do Schroniska Górskiego PTTK w Markowych Szczawinach.
We wtorek nieco przed godziną 17:00 z aplikacji Ratunek wpłynęło do Grupy Bieszczadzkiej GOPR zgłoszenie o dwójce turystów, którzy wędrując na nartach w zamieci śnieżnej pobłądzili w rejonie szczytu Wielkiego Jasła (1153 m n.p.m.) w Bieszczadach Zachodnich. Na pomoc wyruszyli ratownicy ze Stacji Rejonowej w Cisnej. Jak się okazało, warunki na górze były na tyle złe - porywisty wiatr, opad śniegu, minimalna widoczność - że ratownicy stojąc w odległości około 50 m nie byli w stanie w pierwszym momencie dostrzec ani usłyszeć poszukiwanych. Odnalezieni turyści byli w dobrym stanie, zostali zabezpieczeni termicznie i zwiezieni w dół.
We wtorek nieco przed godziną 17:00 z aplikacji Ratunek wpłynęło do Grupy Bieszczadzkiej GOPR zgłoszenie o dwójce turystów, którzy wędrując na nartach w zamieci śnieżnej pobłądzili w rejonie szczytu Wielkiego Jasła (1153 m n.p.m.) w Bieszczadach Zachodnich. Na pomoc wyruszyli ratownicy ze Stacji Rejonowej w Cisnej. Jak się okazało, warunki na górze były na tyle złe - porywisty wiatr, opad śniegu, minimalna widoczność - że ratownicy stojąc w odległości około 50 m nie byli w stanie w pierwszym momencie dostrzec ani usłyszeć poszukiwanych. Odnalezieni turyści byli w dobrym stanie, zostali zabezpieczeni termicznie i zwiezieni w dół.
We wtorek nieco przed godziną 17:00 z aplikacji Ratunek wpłynęło do Grupy Bieszczadzkiej GOPR zgłoszenie o dwójce turystów, którzy wędrując na nartach w zamieci śnieżnej pobłądzili w rejonie szczytu Wielkiego Jasła (1153 m n.p.m.) w Bieszczadach Zachodnich. Na pomoc wyruszyli ratownicy ze Stacji Rejonowej w Cisnej. Jak się okazało, warunki na górze były na tyle złe - porywisty wiatr, opad śniegu, minimalna widoczność - że ratownicy stojąc w odległości około 50 m nie byli w stanie w pierwszym momencie dostrzec ani usłyszeć poszukiwanych. Odnalezieni turyści byli w dobrym stanie, zostali zabezpieczeni termicznie i zwiezieni w dół.
We wtorek nieco przed godziną 17:00 z aplikacji Ratunek wpłynęło do Grupy Bieszczadzkiej GOPR zgłoszenie o dwójce turystów, którzy wędrując na nartach w zamieci śnieżnej pobłądzili w rejonie szczytu Wielkiego Jasła (1153 m n.p.m.) w Bieszczadach Zachodnich. Na pomoc wyruszyli ratownicy ze Stacji Rejonowej w Cisnej. Jak się okazało, warunki na górze były na tyle złe - porywisty wiatr, opad śniegu, minimalna widoczność - że ratownicy stojąc w odległości około 50 m nie byli w stanie w pierwszym momencie dostrzec ani usłyszeć poszukiwanych. Odnalezieni turyści byli w dobrym stanie, zostali zabezpieczeni termicznie i zwiezieni w dół.
We wtorek nieco przed godziną 17:00 z aplikacji Ratunek wpłynęło do Grupy Bieszczadzkiej GOPR zgłoszenie o dwójce turystów, którzy wędrując na nartach w zamieci śnieżnej pobłądzili w rejonie szczytu Wielkiego Jasła (1153 m n.p.m.) w Bieszczadach Zachodnich. Na pomoc wyruszyli ratownicy ze Stacji Rejonowej w Cisnej. Jak się okazało, warunki na górze były na tyle złe - porywisty wiatr, opad śniegu, minimalna widoczność - że ratownicy stojąc w odległości około 50 m nie byli w stanie w pierwszym momencie dostrzec ani usłyszeć poszukiwanych. Odnalezieni turyści byli w dobrym stanie, zostali zabezpieczeni termicznie i zwiezieni w dół.
Wieczorem we wtorek 4 lutego Grupa Podhalańska GOPR otrzymała informację o potrzebie udzielenia pomocy trójce młodych turystów, którzy znajdowali się wtedy w dolinie Kamienicy w Gorcach. Z uwagi na trudne warunki w górach (silny wiatr, opady śniegu, ograniczona widoczność) jedna osoba zasłabła i była lekko wychłodzona, dwie były wyczerpane. Po turystów wyruszyły cztery zespoły ratowników.
Wieczorem we wtorek 4 lutego Grupa Podhalańska GOPR otrzymała informację o potrzebie udzielenia pomocy trójce młodych turystów, którzy znajdowali się wtedy w dolinie Kamienicy w Gorcach. Z uwagi na trudne warunki w górach (silny wiatr, opady śniegu, ograniczona widoczność) jedna osoba zasłabła i była lekko wychłodzona, dwie były wyczerpane. Po turystów wyruszyły cztery zespoły ratowników.
Wieczorem we wtorek 4 lutego Grupa Podhalańska GOPR otrzymała informację o potrzebie udzielenia pomocy trójce młodych turystów, którzy znajdowali się wtedy w dolinie Kamienicy w Gorcach. Z uwagi na trudne warunki w górach (silny wiatr, opady śniegu, ograniczona widoczność) jedna osoba zasłabła i była lekko wychłodzona, dwie były wyczerpane. Po turystów wyruszyły cztery zespoły ratowników.
Wieczorem we wtorek 4 lutego Grupa Podhalańska GOPR otrzymała informację o potrzebie udzielenia pomocy trójce młodych turystów, którzy znajdowali się wtedy w dolinie Kamienicy w Gorcach. Z uwagi na trudne warunki w górach (silny wiatr, opady śniegu, ograniczona widoczność) jedna osoba zasłabła i była lekko wychłodzona, dwie były wyczerpane. Po turystów wyruszyły cztery zespoły ratowników.
W środę około południa dyspozytor pogotowia ratunkowego poprosił Grupę Podhalańską GOPR z Rabki-Zdroju o pomoc w ewakuacji chorego z trudno dostępnego przysiółka wsi Koninki niedaleko Mszany Dolnej u stóp Turbacza. Ratownicy przewieźli mężczyznę z podejrzeniem udaru do pobliskiej drogi i przekazali załodze śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
W środę około południa dyspozytor pogotowia ratunkowego poprosił Grupę Podhalańską GOPR z Rabki-Zdroju o pomoc w ewakuacji chorego z trudno dostępnego przysiółka wsi Koninki niedaleko Mszany Dolnej u stóp Turbacza. Ratownicy przewieźli mężczyznę z podejrzeniem udaru do pobliskiej drogi i przekazali załodze śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
W środę około południa dyspozytor pogotowia ratunkowego poprosił Grupę Podhalańską GOPR z Rabki-Zdroju o pomoc w ewakuacji chorego z trudno dostępnego przysiółka wsi Koninki niedaleko Mszany Dolnej u stóp Turbacza. Ratownicy przewieźli mężczyznę z podejrzeniem udaru do pobliskiej drogi i przekazali załodze śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
W środę około południa dyspozytor pogotowia ratunkowego poprosił Grupę Podhalańską GOPR z Rabki-Zdroju o pomoc w ewakuacji chorego z trudno dostępnego przysiółka wsi Koninki niedaleko Mszany Dolnej u stóp Turbacza. Ratownicy przewieźli mężczyznę z podejrzeniem udaru do pobliskiej drogi i przekazali załodze śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
W środę około południa dyspozytor pogotowia ratunkowego poprosił Grupę Podhalańską GOPR z Rabki-Zdroju o pomoc w ewakuacji chorego z trudno dostępnego przysiółka wsi Koninki niedaleko Mszany Dolnej u stóp Turbacza. Ratownicy przewieźli mężczyznę z podejrzeniem udaru do pobliskiej drogi i przekazali załodze śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
W środę około południa dyspozytor pogotowia ratunkowego poprosił Grupę Podhalańską GOPR z Rabki-Zdroju o pomoc w ewakuacji chorego z trudno dostępnego przysiółka wsi Koninki niedaleko Mszany Dolnej u stóp Turbacza. Ratownicy przewieźli mężczyznę z podejrzeniem udaru do pobliskiej drogi i przekazali załodze śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.