WHO ostrzega przed najbardziej zabójczą chorobą zakaźną świata. Wróciła do Polski?

Ciekawostki
WHO ostrzega przed najbardziej zabójczą chorobą zakaźną świata. Wróciła do Polski?
Polsat News

Wielu o niej zapomniało, a wciąż stanowi ogromne zagrożenie, co potwierdzają statystyki. Gruźlica to choroba podstępna, a jej leczenie jest długotrwałe. Ma wielolekooporną odmianę, która potrafi skutecznie bronić się przed terapią. Specjaliści wskazują, że w Polsce ostatnimi czasy łatwiej się nią zakazić.

Chorobę tę wywołują bakterie - prątki gruźlicy. Najczęściej do zakażeń dochodzi drogą kropelkową, a przenoszą ją ludzie i zwierzęta. Głównie atakuje płuca, ale i inne części ciała są narażone.

WHO alarmuje. Miliony chorych rocznie

Nie ma aktualnie drugiej tak zabójczej choroby zakaźnej, jak gruźlica - ostrzega Światowa Organizacja Zdrowia. Zgodnie z danymi WHO, w 2023 roku zmagało się z nią 10,8 mln osób. Zmarło 1,25 mln. To niejedyna liczba, która pokazuje skalę zagrożenia. Szacuje się, że bakteria zakaziła około jedną czwartą populacji świata. U 5-10 na 100 takich osób dochodzi do aktywnej, objawowej fazy, która może zakończyć się śmiercią pacjenta. 

 

ZOBACZ: Popularny napój z kulkami pod lupą. Co zawiera kolorowa herbata?

 

- To bardzo ciężka choroba - mówi cytowany przez serwis zdrowie.natemat.pl pulmonolog, dr Adam Nowiński z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie. Podkreślia, że wyleczyć można tylko 60 procent jej przypadków.

Ta odmiana stanowi szczególne zagrożenie

Statystyki WHO wskazują, że regionami, gdzie notuje się najwięcej zachorowań, są:

  • Azja Południowo-Wschodnia,
  • Afryka,
  • rejon Pacyfiku Zachodniego.

Wymienia się w tym kontekście między innymi Chiny, Bangladesz i Nigerię. Nie oznacza to, że możemy w Polsce lekceważyć niebezpieczeństwo. W 2023 roku zarejestrowano w Polsce 4231 przypadków gruźlicy. Dwa powody sprawiają, że gruźlica ma obecnie lepsze warunki do rozwoju.

 

Pierwszy z nich to pandemia koronawirusa. Gdy się rozwinęła, w szpitalach leczących choroby płuc zajmowano się głównie ludźmi z COVID-19, inne dolegliwości musiały zaczekać. Drugą przyczyną okazała się wojna w Ukrainie. Jak tłumaczy dr Nowiński, "gruźlicy zawsze sprzyja wojna", ponieważ społeczeństwo staje się mniej odporne poprzez wycieńczenie, niedożywienie i stres. Ponadto schorzenie częściej atakowało na terenach byłego Związku Radzieckiego. Przyjazd do naszego kraju osób z tych państw doprowadził do większej liczby diagnoz - wskazuje ekspert.

 

ZOBACZ: Jest groźniejsza niż Covid-19. WHO pokazała alarmujące dane

 

Obywatele Europy Wschodniej częściej zmagają się też z wielolekooporną odmianą gruźlicy. Główny Inspektorat Sanitarny podaje, że to taki wariant, w którym drobnoustroje nie reagują w pożądany sposób na dwa kluczowe leki: izoniazyd i rifampicynę.

Leczenie gruźlicy. Miesiące kuracji

Na domiar złego pacjenci nie mają zwykle konkretnych, charakterystycznych objawów. Do najczęstszych należą:

  • przewlekły kaszel (trwający kilka tygodni bez poprawy),
  • gorączka,
  • utrata wagi,
  • duszności i ból w klatce piersiowej,
  • osłabienie,
  • plucie krwią.

ZOBACZ: Poranny napój jak tarcza przed rakiem. Naukowcy odkryli niezwykłą zależność

 

Jedną z metod przeciwdziałania jest szczepienie, w Polsce bezpłatne i obowiązkowe do 15. roku życia. Jeśli dojdzie do rozwoju zakażenia, możliwe jest całkowite wyleczenie. Wielką rolę odgrywa w tej kwestii szybkie wykrycie. Standardowa kuracja trwa pół roku, choć wyeliminowanie lekoopornej odmiany wymaga nawet 12-24 miesięcy terapii.

red. / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie