"Związkowcy zaprezentowali bardzo sztywne stanowisko, właściwie bez możliwości negocjacji"
- Nasza oferta jest bardzo poważna. Położone na stole 667 mln zł, to pokaźna suma. Realizując oczekiwania ZNP, musielibyśmy wygospodarować z budżetu w tym roku ponad 17 mld zł - mówiła w "Wydarzeniach i Opiniach" wicepremier Beata Szydło, komentując negocjacje ws. podwyżek dla nauczycielki. Dodała, że ZNP i FZZ zaprezentowały bardzo sztywne, właściwie bez możliwości negocjacji stanowisko.
- Zaprezentowałam pięć konkretnych propozycji, które wychodzą naprzeciw oczekiwaniom nauczycieli - mówiła była premier goszcząc w programie u Bogdana Rymanowskiego.
Dzisiaj w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" wicepremier Szydło zaprezentowała nauczycielom aktualną ofertę rządu. Pierwsza z nich to podwyżka od września tego roku (początkowo była ona planowana na 2020 r.). - Licząc ze styczniową podwyżką, podwyżka wyniesie 10 proc. - mówiła Szydło w "Wydarzeniach i Opiniach". Oświatowa "S" domaga się podwyżki w wysokości 15 proc.
Kolejne propozycje rządu to: dodatkowe środki dla młodych nauczycieli rozpoczynających pracę, przyspieszenie możliwości awansu zawodowego nauczycieli (skrócenie okresu stażu do 9 miesięcy), określenie minimalnej, stawki dodatku za wychowawstwo (minimum 300 zł) oraz zmiany w systemie oceniania nauczycieli. W jej opinii cztery z pięciu zaproponowanych punktów zostały zaakceptowane przez przedstawicieli oświatowych związków.
- Nasza oferta jest bardzo poważna, to 667 mln złotych, które zostało położone na stole, to bardzo pokaźna suma. Gdybyśmy chcieli zrealizować postulaty Związku Nauczycielstwa Polskiego, musielibyśmy wygospodarować 17 mld zł - wyjaśniała Szydło w Polsat News.
Oceniła również, że "nawet jeżeli w tej chwili (...) wszyscy zgodzimy się na te podwyżki, które są proponowane, nawet gdybyśmy teoretycznie znaleźli więcej pieniędzy, za rok czy dwa ten temat wróci, ponieważ trzeba zmienić system (wynagradzania nauczycieli)".
- Pytanie jest też takie, czy ZNP nie zagalopował się zbyt w swych roszczeniach. Sztywno stawia sprawę, mówiąc: dajcie nam 1000 zł, a jak to nastąpi, to potem się zastanowimy nad resztą - wskazała wicepremier.
"Jest taka blokada ze strony pana Broniarza i ZNP"
Pytana, czy nie obawia się, że przez protest nauczycieli PiS mogłoby przegrać wybory odpowiedziała: - pytanie czy to jest tylko chęć poprawienia warunków nauczycieli, czy też coś jeszcze. Nie chcę łączyć wątków politycznych, ale pan Broniarz (przewodniczący ZNP) aktywnie uczestniczył w protestach antyrządowych, był na spotkaniach KOD-u, ma wybory (w ZNP - red.).
Szydło zapewniła jednak: - Zakładam, że tak nie jest, ale jest taka blokada ze strony pana Broniarza i ZNP, że "my nie cofniemy się, że nie będziemy rozmawiać o innych rozwiązaniach, tylko 1000 zł".
Rząd jest bliższy uzyskania porozumienia z "Solidarnością" niż ZNP. - Jeżeli podpiszemy porozumienie z tylko jednym związkiem zawodowym, to drugi związek dalej będzie podtrzymywać wolę strajku. Dlatego mój apel do partnerów społecznych, żeby wypracowali wspólne stanowisko, inaczej będzie to połowiczne rozwiązanie - przekazała Szydło.
Pytana o propozycję prezydenta Andrzeja Dudę, który w poniedziałek po południu zaproponował, aby koszty uzyskania przychodu dla nauczycieli były takie, jak w przypadku nauczycieli akademickich i twórców, czyli 50 proc., Szydło odpowiedziała "jest to jeden z pomysłów na rozwiązanie problemu". Dodawała jednak, że trzeba o tym porozmawiać z minister finansów.
"Premier ma głos ostateczny"
Wicepremier pytana o to, czy będzie rekonstrukcja rządu przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, w których startuje część ministrów (w tym sama Szydło) odpowiedziała "staram się nie komentować". - Premier ma głos ostateczny w tej sprawie - mówiła.
Szydło została również zapytana o to, co by doradziła marszałkowi Sejmu Markowi Kuchcińskiemu. Według mediów, CBA miało zatuszować skandal obyczajowy z udziałem m.in polityków PiS, w tym marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Posłowie PO-KO chcą, aby podczas najbliższego posiedzenia Sejmu koordynator ds. służb specjalnych wyjaśnił, jakie działania podjęło CBA w tej sprawie.
Zdaniem byłej premier, Kuchciński powinien "udać się z tą sprawą do sądu". - To jest niedopuszczalne, żeby politycy którzy nie mają żadnych dowodów, rzucali takie oskarżenia - mówiła.
Dotychczasowe odcinki programu "Wydarzenia i Opinie" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej