Wniosek o postępowanie wobec sędziego, który uniewinnił żonę prezydenta Poznania
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych wystąpił o wszczęcie postępowania wobec sędziego Sławomira Jęksy. Pod koniec września uniewinnił on żonę prezydenta Poznania za użycie słowa "wk...wiona", a w uzasadnieniu wyroku skrytykował obecną sytuację w Polsce.
Rzeczniczka prasowa poznańskiego sądu apelacyjnego sędzia Elżbieta Fijałkowska tłumaczyła, że z wnioskiem o "podjęcie czynności wyjaśniających w kierunku ewentualnego wyczerpania przez sędziego Sądu Okręgowego w Poznaniu Sławomira Jęksę znamion deliktu dyscyplinarnego" wystąpił zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych Przemysław Radzik.
Sędzia ma dwa tygodnie na złożenie pisemnych wyjaśnień
Delikt dyscyplinarny - jak wskazała Fijałkowska - "miałby polegać na uchybieniu godności zawodu przez naruszenie zasady apolityczności oraz zasad etyki zawodowej przynoszących ujmę godności sędziego i podważających zaufanie do jego niezawisłości i bezstronności politycznych ocen przy wygłaszaniu w dniu 24 września 2018 r. ustnego uzasadnienia wyroku w sprawie p. Joanny Jaśkowiak".
Sędzia Sławomir Jęksa został zobowiązany przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Poznaniu do złożenia pisemnych wyjaśnień w terminie 14 dni.
Żona prezydenta Poznania użyła wulgarnego słowa w przemówieniu wygłoszonym podczas demonstracji 8 marca 2017 roku. Po tej wypowiedzi anonimowa osoba zgłosiła sprawę policji. W maju tego roku sąd rejonowy uznał Jaśkowiak winną popełnienia wykroczenia i wymierzył jej tysiąc złotych grzywny.
Kobieta odwołała się od wyroku, a poznański sąd okręgowy uniewinnił ją od zarzuconego wykroczenia. W uzasadnieniu sędzia Sławomir Jęksa, uznał, że czyn "z punktu widzenia przesłanek przedmiotowych i podmiotowych nie jest poważny". Dodał, że sąd pierwszej instancji błędnie ocenił wypowiedź, bo "w oderwaniu od obecnej sytuacji politycznej".
"Znacznie większym złem jest to, co dzieje się w Polsce"
- Obwiniona użyła słów wulgarnych, które były słyszane przez dzieci, co jest oczywistym złem. Ale znacznie większym złem jest to, co dzieje się w Polsce. Mamy ciąg naruszeń konstytucji w związku z ograniczaniem wolności zgromadzeń, przejmowaniem instytucji konstytucyjnych, czyli Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa, w chwili obecnej Sądu Najwyższego, naruszaniem zasady trójpodziału władzy i odmową publikowania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego - powiedział sędzia.
W uzasadnieniu sędzia wyliczał wiele nieprawidłowości, do których jego zdaniem dochodzi w polskim wymiarze sprawiedliwości, a przeciwko którym demonstrowano w Poznaniu w marcu ubiegłego roku.
- Stosowanie prawa łaski w ramach trwającego postępowania karnego, czyli zastępowanie aktu władzy wykonawczej orzeczeniem sądowym, to rażące i ciężkie wkraczanie w kompetencje władzy sądowniczej. Do Trybunału Konstytucyjnego wprowadzono osoby nieuprawnione do orzekania, prowadząc do dysfunkcjonalności jakże ważnej instytucji. Przerwano kadencję członków Krajowej Rady Sądownictwa, sędziów Sądu Najwyższego pod pretekstem obniżenia wieku stanu spoczynku - mówił.
"Cofamy się w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, zdobyczy cywilizacyjnych o stulecia"
Dodał, że polskie sądownictwo zmierza do anarchii z powodu niestosowania się do orzeczeń sądowych, które jego zdaniem są dzielone na rządowe i nierządowe.
- Organy władzy zapowiadają i wcieliły już te zapowiedzi w czyn, że nie stosują się do orzeczeń sądowych, co jest przykładem anarchii. Pytanie retoryczne - jak można wymagać od zwykłego obywatela stosowania się do orzeczeń sądowych, kiedy do nich nie stosują się przedstawiciele władz - zastanawiał się sędzia.
Jęksa stwierdził, że w języku polskim pojawiło się w ostatnim czasie słowo o wiele bardziej nieprzyzwoite od tego, którego użyła obwiniona. Tym słowem - jak wskazał - jest konstytucja.
- Być może nam spowszedniało określenie naruszenie konstytucji. Ale przecież skoro konstytucja jest superma lex (najwyższym prawem - red.), to jeśli się ją łamie, to łamie się prawo. Temu wszystkiemu towarzyszy nękanie sędziów występujących publicznie w obronie konstytucji, nękanie obywateli upominających się o poszanowanie konstytucji, a działających w mojej ocenie ewidentnie pro publico bono. Cofamy się w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, zdobyczy cywilizacyjnych o stulecia - ocenił.
"Raz się to zdarzyło, być może było to potrzebne"
Według opinii sędziego słowa, które padły podczas marcowej demonstracji, były niepożądane ze względu na obecność dzieci. Uznał jednak, że zostały one użyte w reakcji na czyn bardziej poważny, jakim jest łamanie konstytucji.
- Sąd okręgowy musiał zmierzyć się z problemem społecznym, gdzie z jednej strony mamy do czynienia z ciężkim naruszeniem najwyższego prawa, czyli konstytucji, przez przedstawicieli władzy wykonawczej i ustawodawczej, a z drugiej strony z zachowaniami obywateli, szczególnie obwinionej, które wyczerpują znamiona czy to wykroczenia, czy też przestępstwa. (...) Jeśli zestawimy ten czyn z czynami, w stosunku do których stanowił on reakcję, to jedynym możliwym stwierdzeniem sądu okręgowego było to, że ten czyn obwinionej z takiego punktu widzenia pozbawiony był społecznej szkodliwości w rozumieniu czynu karnego - podkreślił.
Sąd wyraził nadzieję, że wyrok uniewinniający Jaśkowiak nie będzie traktowany jako "szerokie upoważnienie do stosowania wulgaryzmów w Polsce".
- Raz się to zdarzyło, być może było to potrzebne. Ale jeżeli będziemy chcieli jeszcze raz wyrażać wściekłość, to mamy olbrzymie ułatwienie. Nie trzeba już używać tych słów, wystarczy powiedzieć, że się jest tak zdenerwowanym, jak pierwsza dama Poznania w dniu 8 marca 2017 roku - powiedział.
Wyrok jest prawomocny.
"Wielki szacunek, że są sędziowie, którzy nie boją się Ziobry"
Po jego ogłoszeniu Joanna Jaśkowiak powiedziała, że jest "pod wrażeniem przeprowadzonego procesu". - Obojętnie jaki byłby wyrok, jest to prawo, którego mnie uczono - mówiła.
Na sali sądowej towarzyszył jej mąż, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Powiedział mediom, że cieszy go wyrok uniewinniający i ma jednocześnie wielki szacunek dla sędziego orzekającego.
- Nie mam wątpliwości, że zapłaci on za to cenę. Wielki szacunek, że są sędziowie, którzy nie boją się Ziobry i w takich trudnych sytuacjach potrafią zachować się tak jak sędzia Sławomir Jęksa. Jednocześnie jest to o tyle ważne, że daje wiarę w wymiar sprawiedliwości, który, mimo tylu działań PiS-u, nie został jeszcze złamany. Cieszę się z wyroku uniewinniającego, ale czuję radość, że są sędziowie, którzy nie boją się wydać takiego wyroku - podkreślił Jacek Jaśkowiak.
Czytaj więcej