Nie będzie referendum ws. zmian w konstytucji. Senat przeciw propozycji prezydenta
Senat nie wyraził w środę zgody na zarządzenie przez prezydenta Andrzeja Dudę konsultacyjnego referendum ogólnokrajowego ws. zmian w konstytucji. Za podjęciem przez Senat takiej uchwały opowiedziało się 10 senatorów, przeciw było 30, od głosu wstrzymało się 52.
Zgodnie z konstytucją prezydent zarządza referendum ogólnokrajowe za zgodą Senatu wyrażoną bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.
Większość bezwzględna konieczna do podjęcia uchwały w sprawie wyrażenia zgody na zarządzenie referendum wynosiła w środowym głosowaniu 47 głosów.
Za referendum opowiedziało się zaledwie 9 senatorów PiS, a 50 wstrzymało się od głosu. Przeciw referendum było wszystkich 27 senatorów Platformy.
Mazurek: jesteśmy gotowi do rozmowy z prezydentem
"Wśród senatorów zwyciężyło myślenie techniczne. Uwagi PKW mówiące min. o tym, że termin referendum może utrudnić lub uniemożliwić jego przeprowadzenie spowodowały, że wniosek prezydenta Andrzeja Dudy nie zyskał akceptacji" - napisała na Mazurek na Twitterze.
"Jesteśmy pełni szacunku do prezydenta Andrzeja Dudy i zawsze gotowi do rozmowy z nim" - zapewniła rzeczniczka PiS.
Według nieoficjalnych informacji w klubie PiS podczas głosowania nie było dyscypliny partyjnej.
Za wnioskiem prezydenta byli senatorowie PiS: Rafał Ambrozik, Jerzy Chróścikowski, Zbigniew Cichoń, Wiesław Dobkowski, Mieczysław Golba, Andrzej Kamiński, Tadeusz Romańczuk, Andrzej Stanisławek, Jan Żaryn.
Od głosu wstrzymali się: Adam Bielan, Grzegorz Bierecki, Przemysław Błaszczyk, Aleksander Bobko, Grzegorz Czelej, Jerzy Czerwiński, Dorota Czudowska, Robert Gaweł, Adam Gawęda, Stanisław Gogacz, Arkadiusz Grabowski, Jan Hamerski, Jan Maria Jackowski, Stanisław Karczewski, Maria Koc, Tadeusz Kopeć, Małgorzata Kopiczko, Waldemar Kraska, Maciej Łuczak, Józef Łyczak, Ryszard Majer, Robert Mamątow, Marek Martynowski, Łukasz Mikołajczyk, Andrzej Mioduszewski, Andrzej Misiołek, Krzysztof Mróz, Jarosław Obremski, Bogusława Orzechowska, Andrzej Pająk, Grzegorz Peczkis, Marek Pęk, Wojciech Piecha, Michał Potoczny, Zdzisław Pupa, Konstanty Radziwiłł, Jarosław Rusiecki, Czesław Ryszka, Janina Sagatowska, Michał Seweryński, Krzysztof Słoń, Aleksander Szwed, Antoni Szymański, Rafał Ślusarz, Artur Warzocha, Kazimierz Wiatr, Jacek Włosowicz, Andrzej Wojtyła, Alicja Zając, Józef Zając.
Nie głosowali: Anna Maria Anders, Margareta Budner, Leszek Piechota, Krystian Probierz.
Mucha: żałuję, że społeczeństwo nie będzie miało szansy się wypowiedzieć
- Żałuję, że społeczeństwo nie będzie miało szansy, by 10 i 11 listopada wypowiedzieć się ws. zmian konstytucji - powiedział wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha.
- Będziemy dokonywać oceny tej sytuacji, będą przekazywał informację dotyczące tej dwudniowej aktywności w Senacie panu prezydentowi i po przedstawieniu tych informacji będziemy w Kancelarii Prezydenta podejmować określone działania, czy decyzje" - powiedział prezydencki minister na briefingu prasowym po głosowaniu w Senacie.
Jak mówił, po tym gdy Senat nie wyraził zgody na zarządzenie referendum "pozostaje wielka niewiadoma dotycząca tego, w jakim kierunku udzielone byłyby odpowiedzi przez Polaków, gdyby mieli możliwość wyrażenia bezpośrednio w głosowaniu decyzji co do tego, czy chcą nowej konstytucji, czy chcą jej nowelizacji; czy chcą, żeby w Polsce obowiązywał system gabinetowy czy system prezydencki; czy chcą tego, żebyśmy mieli jednomandatowe okręgi wyborcze, czy powonień być utrzymany dotychczasowy model wielomianowych okręgów wyborczych".
- Jako obywatel żałuję, szczerze żałuję, że społeczeństwo tej szansy nie będzie miało, żeby się 10-11 listopada w dwudniowym referendum w tej sprawie wypowiedzieć - powiedział prezydencki minister.
Karczewski: nikt z senatorów nie głosował przeciw inicjatywie prezydenta
Marszałek Senatu Stanisław Karczewski na briefingu prasowym w Senacie odnosząc się do rezultatu głosowania, podkreślał, że "nikt z senatorów PiS nie głosował przeciwko inicjatywie prezydenta". Zaznaczył, że on sam - po raz pierwszy w tej kadencji - wstrzymał się od głosu.
Jak zapewniła, politycy z jego ugrupowanie bardzo szanują propozycję Andrzeja Dudy ws referendum dot. zmian w konstytucji. - Od początku, od pierwszego dnia, w którym pan prezydent zgłosił tę inicjatywę - 3 maja ubiegłego roku - mówiliśmy i powtarzaliśmy w pełni przekonani, że idea bardzo dobra, potrzebna, że dyskusja wokół konstytucji jest niezbędna - podkreślił marszałek.
"Głównie termin i koszty przechyliły tę szalę na taką właśnie decyzję"
Pytany na briefingu prasowym po głosowaniu o to , co przesądziło o braku poparcia senatorów PiS dla prezydenckiej inicjatywy zapewnił, że - wbrew sugestii jednej z dziennikarek - przyczyną decyzji senatorów nie była obawa przed klapą. Klapą - jak dodał - było "nieudane referendum pana prezydenta Bronisława Komorowskiego" z 2015 roku. Tymczasem, według marszałka, inicjatywa Dudy cieszyła się w badaniach "dużo większym powodzeniem, akceptacją i również gotowością Polaków do uczestniczenia w nim".
- Jeśli pani pyta o jakość pytań (referendalnych), to ja nie wypowiadałem się na ten temat. Ale pytania niezwykle interesujące, ważne, konkretne i mnie osobiście podobały się. Głównie termin i koszty przechyliły tę szalę na taką właśnie decyzję, jaką podjęliśmy - powiedział Karczewski.
Karczewski oświadczył również, że decyzja ws. głosowania nad wnioskiem prezydenta "nie była łatwa". - Zastanawialiśmy się, analizowaliśmy wszystkie aspekty do samego końca. Tę decyzję podjęliśmy - oczywiście w konsultacji ze ścisłym kierownictwem partii - na sam koniec czasu przed głosowaniem - powiedział marszałek Senatu.
"Jedyne skuteczne narzędzie demokracji"
W ocenie wiceszefa kancelarii prezydenta Pawła Muchy, który przedstawia wniosek Andrzeja Dudy, referendum jest obecnie "jedynym skutecznym narzędziem demokracji partycypacyjnej pozwalającym obywatelom bezpośrednio decydować o losie ojczyzny".
- Po blisko trzydziestu latach od odzyskania przez Polskę pełnej suwerenności i po ponad dwudziestu latach obowiązywania ustawy zasadniczej nadszedł czas, aby oddać obywatelom głos w kwestii najważniejszej - potrzeby i kierunków zmian ustroju naszego państwa oraz obowiązków Rzeczpospolitej wobec swoich obywateli - mówił wiceszef prezydenckiej kancelarii.
Podkreślił, że propozycja przeprowadzenia referendum konsultacyjnego ma "charakter bezprecedensowy". Zaznaczył, że dotychczas Polacy nie mogli wskazać kierunków zmian w ustawie zasadniczej przed podjęciem prac nad zmianami. Przypomniał też, że referendum ws. konstytucji z 1997 roku dotyczyło już gotowego dokumentu.
- Mamy świadomość po dwudziestu latach obowiązywania obecnej konstytucji wszystkich jej niedostatków, mamy świadomość tego, że konstytucja w wielu obszarach się zdezaktualizowała - oświadczył. Podkreślił, że od tego czasu Polska weszła m.in. do NATO i UE, co nie jest uwzględnione w ustawie zasadniczej.
Ponadto, wskazał Mucha, w przypadku obecnej konstytucji wystąpiły "problemy interpretacyjne". Jej zapisy - dodał - w przeszłości prowadziły do sporów kompetencyjnych między najwyższymi władzami.
Wydarzenia w Senacie relacjonowała reporterka Polsat News Olga Owczarek:
"Jeśli prawo nie odpowiada wymaganiom współczesności, to prawo należy zmienić"
Mucha podkreślał, że prezydent zainicjował dyskusję nad referendum "biorąc pod uwagę doświadczenia zawarte w najlepszych polskich ustawach zasadniczych, patrząc na tradycję konstytucyjną - konstytucji 3 maja i konstytucji marcowej". Przekonywał, że ich postanowienia "wprost zakładały, że po 25 latach ich obowiązywania będzie dokonywany przegląd postanowień konstytucji, będzie moment na refleksję, czy te postanowienia odpowiadają rzeczywistości społeczno-gospodarczej, czy są adekwatne do potrzeb społeczeństwa".
- Jeśli prawo nie odpowiada wymaganiom współczesności, to prawo należy zmienić - mówił Mucha.
Prezydencki minister podkreślał, że kampania informacyjna i szerokie konsultacje społeczne ws. referendum obejmowały otwarte spotkania we wszystkich regionach Polski. - Dla prezydenta najważniejsze jest to, że potrzeba i kierunki zmian w konstytucji zgodnie z zasadą suwerenności narodu to decyzja, która powinna być oddana w ręce obywateli. To obywatele, zanim politycy przystąpią do zmiany konstytucji, powinni się wypowiedzieć, czy taka zmiana jest potrzebna i w którym kierunku powinna pójść - zaznaczył.
Podkreślał, że prezydent oczekuje, że obywatele będą mieć wpływ nie tylko na to, czy zmiany w konstytucji będą zatwierdzone, ale też na to, jaka będzie jej treść. Dlatego - mówił Mucha -pytania zawarte we wniosku o referendum "to są pytania Polaków, które biorą się ze spotkań, z dyskusji, z woli społeczeństwa".
"Jeśli taka będzie wola obywateli"
Mucha zaznaczył, że przedmiotem pytań są sprawy o szczególnym znaczeniu dla państwa; zapowiedział, że jeśli referendum się odbędzie, to w oparciu o jego wyniki "podjęte będą dalsze kroki legislacyjne, a właściwe organy podejmą bezzwłocznie czynności w celu realizacji wiążącego wyniku referendum zgodnie z jego rozstrzygnięciem przez wydanie aktów normatywnych bądź podjęcie decyzji.
- Jeśli taka będzie wola obywateli, pan prezydent jako inicjator debaty o konstytucji czuje się zobowiązany do przygotowania projektu nowelizacji obowiązującej konstytucji z 2 kwietnia 1997 r. lub nowej ustawy zasadniczej, uwzględniającej wyniki referendum konsultacyjnego - zapowiedział Mucha. Dodał, że dopiero tak przygotowany projekt złoży do dalszych prac w Sejmie, zgodnie z przewidzianą w konstytucji procedurą.
- Zwracam się do Wysokiej Izby z prośbą o pozytywne rozpatrzenie wniosku i podjęcie decyzji o wyrażeniu zgody na przeprowadzenie referendum, w drodze którego wszyscy obywatele Rzeczpospolitej Polskiej będą mogli wypowiedzieć się w sprawach najważniejszych - przyszłości swojej i naszej ojczyzny - powiedział Mucha przedstawiając w Senacie wniosek prezydenta o wyrażenie zgody na przeprowadzenie referendum ws. zmian w konstytucji.
"Trudno o lepsze świętowanie"
- W swoim postanowieniu pan prezydent wyznaczył datę referendum na dzień 11 listopada 2018 r. Trudno bowiem wyobrazić sobie lepszy sposób na świętowanie setnej rocznicy odzyskania niepodległości, niż umożliwienie Polakom suwerennego wypowiedzenia się co do kierunków, w których powinna zmierzać Rzeczpospolita Polska - powiedział Mucha podczas wystąpienia w Senacie.
Jak dodał celem umożliwienia "jak największej liczbie obywateli wypowiedzenia się" jest przeprowadzenie referendum w dniach 10 i 11 listopada 2018 r., czyli referendum dwudniowego.
Zaznaczył, że jedyne polskie referendum, w którym frekwencja wyniosła ponad 50 proc. było to referendum ws akcesji do UE z 2003 r. - To było referendum dwudniowe - zwrócił uwagę.
- Bez kłopotu można wyobrazić sobie uczczenie stulecia odzyskania niepodległości we wszystkich formułach - uroczystości państwowych, religijnych, lokalnych i znalezienie czasu - pół godziny, na to, aby pójść do lokalu referendalnego i oddać głos i rozstrzygnąć o przyszłości Polski i o przyszłości Polaków - powiedział Mucha.
Podczas wystąpienia w Senacie prezydencki minister omówił też pytania, jakie miałyby zostać zadane podczas referendum.
Mucha w swoim wystąpieniu ocenił, że wyrażenie przez Senat zgody na przeprowadzenie referendum, da narodowi możliwości "bezpośredniego, suwerennego i w pełni demokratycznego stanowienia o swoim państwie".
Zaapelował do senatorów, aby "nie bali się demokracji, żeby nie bali się wypowiedzi narodu".
"PKW jest przygotowane do referendum i wyborów samorządowych"
Mucha odniósł się do wątpliwości, które Państwowa Komisja Wyborcza przedstawiła w listach skierowanych do prezydenta oraz marszałków: Sejmu i Senatu. PKW wskazywała w nich na "komplikacje merytoryczne i organizacyjne" związane z organizacją referendum w bliskości czasowej z wyborami samorządowymi.
Komplikacje te - według PKW - wynikają z rozbieżności pomiędzy przepisami Kodeksu wyborczego a ustawą o referendum ogólnokrajowym.
- Nie mam wątpliwości, że Państwowa Komisja Wyborcza jest przygotowana - tak, jak i Krajowe Biuro Wyborcze - do tego, żeby wybory samorządowe były przeprowadzone w sposób sprawny i rzetelny, i żeby referendum było przeprowadzone w sposób sprawny i rzetelny - powiedział Mucha.
Zaznaczył, że "jak pokazują dotychczasowe doświadczenia, ponad trzymiesięczny termin w zupełności wystarcza na przeprowadzanie wszystkich czynności referendalnych". - Co potwierdzają także dotychczasowe konsultacje i rozmowy, w tym rozmowa prezydenta z przewodniczącym PKW Wojciechem Hermelińskim - powiedział prezydencki minister. Jak dodał, on też miał okazję spotykać się kilkukrotnie z szefem PKW.
- Mamy praktyczne doświadczenia, związane z przeprowadzeniem referendum w oparciu o ustawę z 2003 r i nie zachodzą przeszkody, które by uniemożliwiały przeprowadzenie referendum dwudniowego w dniach 10-11 listopada 2018 r. - przekonywał.
"Sugestie dot. jakiegoś porozumienia co do wyniku głosowania w Senacie ws. referendum - nieprawdziwe"
Po wystąpieniu Muchy, senatorowie zadawali wiceszefowi prezydenckiej kancelarii pytania.
Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO) spytał, czy był jakiś układ między prezydentem a PiS odnoszący się do tego, jak ugrupowanie rządzące ma głosować nad wnioskiem Andrzeja Dudy i czy właśnie dlatego doszło we wtorek do zmiany kolejności punktów w porządku obrad Senatu.
Pierwszym punktem rozpoczętego we wtorek po południu posiedzenia Senatu miała być debata nad wnioskiem prezydenta ws. referendum. Mówił o tym także jeszcze w czasie wtorkowego briefingu, poprzedzającego rozpoczęcie posiedzenia, marszałek Senatu Stanisław Karczewski. We wtorek po południu senatorowie zdecydowali jednak, że pierwszym punktem obrad Senatu będzie nowelizacja ustaw o Sądzie Najwyższym, ustroju sądów, Krajowej Radzie Sądownictwa i o prokuraturze, a kwestia wyrażenia zgody przez Senat na proponowane przez prezydenta referendum stała się punktem drugim.
Po zadaniu pytania przez senatora Borusewicza, marszałek Senatu stwierdził, że wiceszef Kancelarii Prezydenta nie musi odpowiadać na to pytanie, ponieważ - jak powiedział Karczewski - nie dotyczy ono wprost referendum.
Mucha odpowiedział jednak, że "nieprawdziwe są jakiekolwiek sugestie, żeby doszło do jakiegoś porozumienia dotyczącego wyniku głosowania". - Senatorowie są w swoim głosowaniu niezawiśli, suwerenni. Każdy będzie podejmował decyzję - oświadczył Mucha.
"Demokracja jest wartością bezwzględną; trzeba ponieść koszty finansowe"
Senatorowie - zarówno PO jak PiS - pytali m.in. o ewentualne kłopoty organizacyjne, związane z jednoczesnym przeprowadzeniem referendum, kampanii referendalnej z wyborami samorządowymi; zwracali uwagę, że przed takimi trudnościami przestrzegała Państwowa Komisja Wyborcza. Oprócz tego senator Władysław Komarnicki (PO) pytał o planowane koszty prezydenckiego pomysłu.
Wiceszef Kancelarii Prezydenta powiedział, że jeśli chodzi o zastrzeżenia PKW, "jest jedna rzecz, która mogłaby spowodować określone trudności natury organizacyjnej i logistycznej - gdyby zdarzyłoby się tak, że po podjęciu przez Wysoką Izbę decyzji o przeprowadzeniu referendum w dniach 10-11 listopada, został zarządzony termin wyborów samorządowych na datę taką, że II tura przypadałaby 11 listopada".
- Z mojej wiedzy i tej, którą posiada opinia publiczna wynika, że ten termin jest najmniej prawdopodobny - powiedział Mucha. Podkreślił, że wybory zarządza premier i spodziewa się, że zrobi to w taki sposób, aby uniknąć trudności organizacyjnych.
Odpowiadając Komarnickiemu, Mucha powiedział, że Kancelaria Prezydenta "rezerwuje określony zasób finansowy i organizacyjny", jeśli chodzi o przeprowadzenie informacyjnej kampanii referendalnej. Odnosząc się do całości kosztów przypomniał, że zorganizowane w 2015 r. referendum ogólnokrajowe kosztowało 71 mln 600 tys. Zaznaczył, że było to referendum jednodniowe, zatem - jak zauważył - planowane dwudniowe referendum kosztowałoby więcej.
- Dla mnie nie ulega jednak wątpliwości, że demokracja jest wartością bezwzględną. Jeśli mówimy o wielkim państwie, położonym w centrum Europy, przywiązanym w sposób niezwykły do demokracji i do wolności, to dla mnie to jest pytanie retoryczne. Oczywiście, te koszty (finansowe) są, ale one są niezbędna do poniesienia, te koszty trzeba ponieść - powiedział prezydencki minister.
"W budżecie kancelarii są środki na kampanię informacyjną"
- Panie ministrze, odwoływał się pan do mądrości Polaków, ja też w tę mądrość wierzę i myślę, że im Polacy są mądrzejsi tym trudniej będzie im odpowiadać na tak ogólnikowo sformułowane pytania - mówił senator PO Jerzy Wcisła. Jak zaznaczył, Polacy zdają sobie bowiem sprawę, że pod pojęciami systemu jednomandatowego i systemu wielomandatowego kryje się wiele rozwiązań szczegółowych, podobnie jak pod pojęciem systemu prezydenckiego i systemu gabinetowego.
- Czy nie uważa pan, że te pytania są zbyt ogólnikowe, by Polacy mogli wierzyć, że udzielając jakieś odpowiedzi, decydują o jakimś konkretnym rozwiązaniu na przyszłość - mówił senator Platformy.
- Nie jesteśmy w stanie całego prawa wyborczego ująć w szczegółowym pytaniu referendalnym, bo kwestii związanych z daną metodą liczenia głosów (...), to jest materia, która nie jest rozstrzygane na takim poziomie, jak pytanie referendalne - mówił Mucha, odpowiadając na to pytanie.
Senator PiS Jerzy Czerwiński mówił, że treść pytań oraz wyjaśnienia tej treści, które muszą się znaleźć na karcie do głosowania zajmują cztery strony formatu A4. - Ich się za bardzo nie da ścieśnić, bo musi być odpowiednia wielkość czcionki, aby osoba, która będzie taką kartę czytała, mogła w ogóle zrozumieć jej treść; to oznacza, że pojedyncza karta do głosowania musi mieć format A2 - mówił senator PiS.
"Jak pan sobie wyobraża czytanie takich kart?"
Czerwiński dopytywał prezydenckiego ministra, "jak sobie wyobraża konieczny ze względu na postanowienia ustawy o referendum ogólnokrajowym wyrób nakładek w alfabecie Braille'a w formacie A2".
- Po drugie, jak pan sobie wyobraża czytanie takich kart? Cztery strony A4 czyta się mniej więcej 5 minut, ze zrozumieniem. Tam nie będą głosować tylko prawnicy, ale przeciętni obywatele. Gdzie ci obywatele będą głosować, jeśli mamy lokal wyborczy taki oto: stół prezydium, pięć kabin i przychodzi po mszy 30, 50, 100 osób i każda musi mieć 5 minut na przeczytanie karty? Będzie konieczna druga sala w każdym lokalu wyborczym, taki +pokój cichej nauki+, gdzie będzie można spokojnie usiąść i poczytać - mówił Czerwiński.
Mucha odnosząc się do tych wątpliwości powiedział, że "ogromną rolę widzi w kampanii społeczno-informacyjnej". - Dla mnie nie ulega wątpliwości, że z chwilą podjęcia decyzji przez Senat, będziemy musieli uruchomić zintensyfikowana kampanię społeczno-informacyjną (...), żeby była informacja dla każdego zainteresowanego, o czym te pytania przesądzają, jakie skutki prawne są związane z odpowiedzią na konkretne pytania w określony sposób - mówił prezydencki minister.
Jak dodał, nie podziela jednak poglądu, że pytania są napisane w tak wysoko specjalistyczny sposób, że są niezrozumiałe. - Ta materia też jest tego rodzaju, że trudno jest ją wyrazić niekiedy w pytaniu, które nie odwołuje się do języka prawnego - powiedział.
PKW jest w stanie przygotować odpowiednie nakładki
Mucha zaznaczył, że kampania informacyjna będzie mogła się rozpocząć dopiero po pozytywnej decyzji Senatu co do referendum. - Są określone środki zarezerwowane w budżecie Kancelarii Prezydenta na uruchomienie spotów radiowych, telewizyjnych, kampanii prasowej, na organizację spotkań. Planujemy wielką konferencję "Wspólnie o konstytucji", która miałaby się odbyć na jesieni. Cały plan i harmonogram, łącznie z rezerwacją środków na ten cel, jest przewidziany, tylko warunkiem uruchomienia całej tej procedury jest podjęcie przez Senat uchwały (o zgodzie na zarządzenie referendum) - powiedział prezydencki minister.
Mucha wyraził też przekonanie, że PKW bazując na wcześniejszych doświadczeniach jest w stanie przegotować odpowiednie nakładki na karty do głosowania w referendum, które umożliwią udział w nim osobom niewidomym.
Zaznaczył, że decyzja, którą ma przed sobą Senat co do referendum jest zerojedynkowa: Izba może poprzez wniosek prezydenta bądź nie poprzeć; Senat nie ma natomiast możliwości jego modyfikacji, zarówno jeśli chodzi o termin referendum, jak i treść pytań.
Senacki klub PiS nie podjął decyzji ws. inicjatywy prezydenta
Projekt postanowienia prezydenta Andrzeja Dudy o zarządzeniu referendum ogólnokrajowego w dniach 10-11 listopada 2018 roku, dotyczącego zmian w konstytucji został złożony w Senacie w ubiegły piątek.
Referendum ogólnokrajowe może być zarządzone przez prezydenta za zgodą Senatu. We wtorek senacka komisja ustawodawcza nie zarekomendowała wyrażania przez Senat zgody na zarządzenie przez prezydenta referendum ws zmian w konstytucji.
Wniosek o to, by nie rekomendować Senatowi wyrażenia zgody na referendum złożyli na posiedzeniu komisji senatorowie PO. W głosowaniu wniosek poparło czterech członków komisji przy dwóch głosach przeciwnych i sześciu wstrzymujących się. Podczas wcześniejszej debaty, głosu nie zabrali przedstawiciele zrzeszającego senacką większość klubu PiS.
Później we wtorek odbyło się posiedzenie senackiego klubu PiS, którego głównym tematem był wniosek prezydenta ws referendum i na którym nie podjęto decyzji ws. inicjatywy Andrzeja Dudy.
Terlecki: to nie jest dobry pomysł
- Są, wydaje mi się, tacy (senatorowie), którzy uważają, że dałoby się pogodzić termin referendum ze Świętem (Niepodległości), ale wydaje mi się też, że większość jest przeciwnego zdania. To się rozstrzygnie jeszcze dzisiaj - powiedział na konferencji prasowej przed głosowaniem szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
- Uważam, że to nie jest dobry pomysł, żeby w dniu święta narodowego urządzać referendum - oświadczył szef klubu PiS. Jak dodał, w dniu święta narodowego, "nie spodziewałby się jakiejś nadzwyczajnej frekwencji".
Zauważył też, że PiS "niestety jeszcze nie ma większości konstytucyjnej". - Więc w tej kadencji nie możemy dokonać zmiany konstytucji. Ale oczywiście jesteśmy gotowi do dyskusji o zmianach. To nie jest temat zamknięty, nawet gdy Senat postanowi, że to referendum nie odbędzie się 11 listopada - powiedział Terlecki.
Jak dodał, po złożeniu wniosku przez prezydenta, Senat ma tylko dwie możliwości - albo zgodzić się na referendum, albo nie zgodzić się i rozmowa o jakimś innym terminie referendum jest "rozmową na przyszłość". Dodał, że z tego, co wie, jeszcze w środę odbędzie się posiedzenie klubu PiS.
PO: nie będziemy przykładać ręki
- To jest spór wewnętrzy w PiS, to jest rezultat poważnego napięcia politycznego w rodzinie PiS. Prezydent próbuje wzmocnić swoją pozycje, próbuje stać się bardziej widoczny poprzez zgłoszenie takiego wniosku. To nie jest sprawa PO, my w tej grze, jaka dokonuje się między prezydentem i jego współpracownikami oraz resztą PiS, nie chcemy uczestniczyć, my w tej grze uczestniczyć nie będziemy - powiedział senator PO Bogdan Klich w środę na konferencji prasowej przed głosowaniem.
Jak mówił, to "bardzo niebezpieczna gra", dlatego, że ona podważa istniejącą konstytucje, "najważniejszy dokument, który reguluje całość życia publicznego w Polsce".
- Tym bardziej nie jest to naszą sprawą, żeby podważać tę konstytucję, tak jak to czyni swoim wnioskiem pan prezydent" - dodał senator PO.
- Nie będziemy przykładać ręki do inicjatywy, która jest efektem wewnątrzpisowskiej rozgrywki, pomiędzy prezydentem i resztą PiS - zapowiedział Klich. Podkreślił, że PO ma mniejszość w Senacie i to senatorowie PiS rozstrzygną, czy "są po stronie prezydenta, czy przeciw niemu". - To jest decyzja, która należy do senatorów PiS i oni będą odpowiedzialni za los tej inicjatywy prezydenckiej - powiedział Klich.
Kukiz'15: apelujemy do senatorów o poparcie
Poseł Kukiz'15 Jakub Kulesza powiedział na środowej konferencji prasowej przed głosowaniem, że "dziś w Senacie rozstrzygną się losy, być może najważniejszego wydarzenia roku 2018, czyli ogólnopolskiego referendum dotyczącego zmian w konstytucji".
- Apelujemy do senatorów, aby poparli to referendum ponieważ ono nie tylko dotyczy najważniejszego aktu prawnego, jakim jest konstytucja, ale przede wszystkim jest jedynym narzędziem obywateli pomiędzy poszczególnymi wyborami - mówił.
Wtórowała mu inna posłanka Kukiz'15 Elżbieta Zielińska. - Mamy nadzieję, że hamulcowym nie okażą się senatorowie RP, tylko wykażą się odwagą i będziemy mieć referendum dotyczące konstytucji i przyszłych zmian w Polsce - powiedziała.
Powstała strona, gdzie można odpowiedzieć na pytania
Politycy ugrupowania poinformowali jednocześnie o uruchomieniu serwisu internetowego jakakonstytucja.pl, który został przygotowany przez Kluby Młodych Kukiz'15.
Kulesza powiedział, że na portalu zamieszczono pytania zaproponowane przez prezydenta Andrzeja Dudę, które miałyby znaleźć się w referendum.
- Na te pytania każdy obywatel może już teraz odpowiedzieć. W ciągu jednego dnia od uruchomienia serwisu na temat tych dziesięciu pytań wypowiedziało się prawie 2 tys. osób, a wyniki są bardzo ciekawe - stwierdził.
- Liczymy na to, że senatorowie przed podjęciem decyzji zapoznają się zarówno z zainteresowaniem, jakim cieszy się referendum, idea zmiany konstytucji, a także z wynikami, które mogą być kluczowe dla podjęcia przez nich decyzji - dodał Kulesza.
10 pytań
Prezydent zaproponował, by w referendum padło 10 pytań, m.in. o to, czy Polacy są za uchwaleniem nowej konstytucji, czy są za systemem prezydenckim, gabinetowym czy pozostawieniem obecnego modelu. Wśród pytań są też te o konstytucyjne zagwarantowanie nienaruszalności praw rodziny do świadczeń z programu 500 plus, prawa do emerytury nabywanego w wieku 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Prezydent chce też spytać w referendum obywateli czy są za konstytucyjnym unormowaniem wyborów posłów na Sejm RP: w jednomandatowych okręgach wyborczych (system większościowy), w wielomandatowych okręgach wyborczych (system proporcjonalny), czy za połączeniem obu systemów (system mieszany).
Przed rokiem, 3 maja Andrzej Duda zaproponował, by w 2018 roku, w stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości odbyło się referendum, które da odpowiedź na pytanie jakich zmian w konstytucji chcą Polacy.
Problematyczna data
Politycy PiS wielokrotnie mówili, że choć sam pomysł dyskusji nad konstytucją im się podoba, to proponowana przez prezydenta data referendum jest problematyczna dla ich obozu politycznego. Rzeczniczka PiS Beata Mazurek wskazywała, że trudno będzie połączyć referendum ws. konstytucji z obchodami 100-lecia odzyskania niepodległości 11 listopada. Wskazywała też na trudności w związku wyborami samorządowymi, które mają się odbyć tej jesieni.
W porządku obrad Senatu jest też m.in. uchwalona w ub. tygodniu przez Sejm nowelizacja Kodeksu wyborczego, wprowadzająca zmiany w ordynacji do Parlamentu Europejskiego. Zgodnie z nowelą, w wyborach do PE każdy okręg wyborczy ma mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - posłów wybieranych do PE.
Obecnie nie ma określonej liczby europosłów wybieranych w konkretnym okręgu; głosowanie w wyborach do PE odbywa się według systemu proporcjonalnego, w którym głosy oddane na poszczególne listy przeliczane są na mandaty metodą d’Hondta w skali całego kraju. Dopiero po ustaleniu liczby mandatów przypadających poszczególnym komitetom rozdziela się je pomiędzy poszczególne listy kandydatów, zaś mandaty uzyskują kandydaci, którzy na danej liście otrzymali największą liczbę głosów.
Senatorowie mają się też zająć nowelizacją ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw oraz ustawą o Krajowej Administracji Skarbowej, która zakłada, że najgorszej jakości paliwa, jak muły węglowe i flotokoncentraty, zawierające mniej niż 85 proc. węgla kamiennego, mają zniknąć z obrotu detalicznego.
Senat ma ponadto omówić m.in. nowelizację ustawy m.in. o partnerstwie publiczno-prywatnym, który zakłada m.in. dopuszczenie udzielania przez samorządy dotacji celowych dla partnerów prywatnych na finansowanie lub dofinansowanie inwestycji związanych z realizacją zadań samorządowych (obecnie takie dotacje są dopuszczalne tylko dla podmiotów niedziałających dla zysku), a także możliwość realizacji projektów PPP przez tzw. spółkę córkę partnera prywatnego, która nie uczestniczyła w przetargu.
PAP
Czytaj więcej