"Ślub chcemy wziąć w Warszawie i żeby udzielił go Rafał Trzaskowski". Rabiej w "Skandalistach"
- We współczesnym świecie skandaliczne jest to, że ktoś jeszcze wskazuje gejów czy lesbijki palcami i mówi, że jest to coś niewłaściwego. Jeżeli jesteśmy w Berlinie, Budapeszcie, ale też mniejszych miejscowościach i trzymamy się za ręce, to nikt tam nie robi z tego żadnej sensacji - powiedział Paweł Rabiej, polityk Nowoczesnej, który był gościem "Skandalistów".
Rabiej do programu przyszedł wraz ze swoim życiowym partnerem, dziennikarzem i podróżnikiem Michałem Cessanisem.
Para znana jest z tego, że publikuje swoje wspólne zdjęcia w mediach społecznościowych.
- Są one odważne jak na polską rzeczywistość - zauważyła prowadząca program "Skandaliści" Agnieszka Gozdyra.
- Właśnie chcielibyśmy, żeby tego rodzaju zdjęcia nie szokowały, tylko były czymś normalnym. Dlatego też podchodzimy do tego zupełnie normalnie. Dużo podróżujemy razem, staramy się znaleźć czas dla siebie - powiedział Rabiej.
"Hejt na naszych profilach społecznościowych raczej się nie zdarza"
Dziennikarka pytała o reakcję internautów na ich publikacje.
- Hejt na naszych profilach społecznościowych raczej się nie zdarza. Myślę, że to taka lekcja, która płynie z naszej otwartości, że jednak warto to robić (ujawniać swoją orientację seksualną - red.). Nie bójmy się rodziców czy reakcji społecznej, bo przecież chodzi o nasze życie - powiedział Rabiej.
- Ludzi trzeba do tego przyzwyczajać. Czy lepiej dusić to w sobie, żyć w zakłamaniu, co może doprowadzić do depresji, prób samobójczych, czy znaleźć w sobie odwagę? - stwierdził Michał Cessanis.
Coming out był "absolutnym spontanem"
Dodał, że zna przypadki coming outów w rodzinach prawicowych, gdzie rodzice "przeszli do porządku dziennego nad tym wszystkim".
Rabiej wspomniał o swoim publicznym coming oucie, który miał miejsce w 2016 roku w programie "Pociąg do polityki" u Beaty Lubeckiej.
Wracając do tego wydarzenia, wyznał, że "był to absolutny spontan".
Wspomniał też, że nigdy wcześniej nie krył swojej orientacji przed rodziną, znajomymi, czy współpracownikami i odpowiadał wprost, gdy o to pytali.
- Natomiast uważam, że jeśli ktoś wchodzi do działalności publicznej, tu musi być do bólu transparenty i dotyczy to też pewnej sfery życia prywatnego - powiedział Rabiej.
"Jesteśmy winni szczerość nie tylko sobie, ale i ludziom, którzy na nas patrzą"
Agnieszka Gozdyra przypomniała również wypowiedź Ryszarda Petru (założyciela Nowoczesnej - red.), który komentując w 2016 r. coming out Rabieja, stwierdził iż "dobrze by było, żeby w Polsce osoby z inną orientacją niż heteroseksualna nie musieli się tego wstydzić, co nie znaczy, że muszą się z tym obnosić".
- Nie uważam, żeby było to obnoszenie. Tamta wypowiedź dała mi sporo do myślenie. Po niej zmieniłem podejście do publikacji swoich zdjęć w mediach społecznościowych i stwierdziłem, że będę bardziej otwarty. Uważam, że jesteśmy winni szczerość nie tylko sobie, ale i ludziom, którzy na nas patrzą - stwierdził Rabiej.
Przyznał jednak, że nie żyje w "tęczowej bańce" i zdaje sobie sprawę, że osoby podobne do niego wciąż na ulicy mogą zostać nawet pobite.
Obaj goście programu przyznali, że "bardzo chcieliby ze sobą wziąć ślub". - Chcemy go wziąć w Polsce, w Warszawie i żeby udzielił go Rafał Trzaskowski (kandydat na prezydenta stolicy, którego zastępcą miałby być Paweł Rabiej - red.). Byłoby to piękne, ale może być prawdziwe - podsumował Rabiej.
I on i Cessanis wyrazili nadzieję, że kiedyś osoby homoseksualne będą mogły zawrzeć związki małżeńskie w Polsce.
"Mój instynkt tacierzyński został zaspokojony"
- Zapytam wprost, a chcecie mieć dzieci? - powiedziała Gozdyra.
- Mamy pewne rozbieżności. Mój instynkt tacierzyński został zaspokojony przez to, że mam mnóstwo dzieci w rodzinie, których jestem ukochanym wujkiem. Nie brakuje mi dziecka na co dzień - odpowiedział Cessanis.
Na dziś moja odpowiedź brzmi "nie", ale nie dlatego że jestem przeciwny adopcji dzieci w związkach homoseksualnych, tylko to już nie jest dla mnie etap, jestem po 40-tce - dodał.
- Też jestem spełniony, jeśli chodzi o chrześniaków, ale patrzę na to też z politycznego i społecznego punktu widzenia. Jednak obecnie około 50 tysięcy dzieci żyje w związkach partnerskich i pytanie, co z tym robić. To, co chciałbym wprowadzić, to jest adopcja zastępcza, gdy dwie kobiety lub dwaj mężczyźni wychowują dziecko, które jest biologicznym potomkiem jednego z nich i ta osoba umiera. Pytanie, co wówczas zrobić, czy oddać dziecko do dalekich krewnych? Trzeba o tym spokojnie rozmawiać - wyznał Rabiej.
Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze