"Zawieszenie protestu to był nasz głos rozsądku. Obawialiśmy się o życie i zdrowie"
- Po 40 dniach walki o życie naszych niepełnosprawnych dzieci, ciągłej walki, ciągłych upokorzeń ze strony obecnego rządu zawieszamy protest - oświadczyła podczas niedzielnej konferencji prasowej Iwona Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych. - My tutaj wrócimy - powiedziała Polsat News Marzena Stanewicz, jedna z uczestniczek protestu.
W niedzielę po 40 dniach protestu osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie podjęli decyzję o zawieszeniu protestu i opuszczeniu budynku Sejmu. - Decyzja w tej sprawie jest przemyślana i została podjęta jednomyślnie - podkreśliła Iwona Hartwich.
Przed Sejmem zebrało się kilkadziesiąt osób popierających rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych, które protestowały w budynku parlamentu. Opuszczających Sejm przywitały oklaski oraz okrzyki "dziękujemy".
- Martwimy się o swoje zdrowie, a przede wszystkim o zdrowie swoich dzieci. W tym momencie zostaliśmy odcięci od ostatnich mediów, zamknięto nam dostęp do telewizora w pokoju dziennikarskim - tłumaczyła Hartwich. Jak zaznaczyła, zawieszenie protestu nie oznacza jego zakończenia.
- To jest nasza suwerenna decyzja, tutaj nikt nie będzie robił przyjemności ani pani minister (Elżbiecie) Rafalskiej, ani pani (Joannie) Kopcińskiej. W dalszym ciągu Adrian nie ma na buty - powiedziała.
"Nasz protest unaocznił trudną sytuację rodzin"
Zarzuciła rządowi, że nie jest gotowy do dialogu z nimi, "jedynie do monologu". - Nigdy nie zrozumiemy, że w naszym kraju skazuje się osoby niepełnosprawne niezdolne do samodzielnej egzystencji na życie w biedzie i ubóstwie. Państwo nakazuje im żyć za niecałe 900 zł - oznajmiła w odczytanym oświadczeniu.
Jak mówiła, protestującym nie udało się nakłonić rządu do realizacji pierwszego postulatu dot. dodatku 500 złotych "na życie". - Nigdy nie zrozumiemy, że obecna władza nie chciała pomóc najbardziej potrzebującym skromnym dodatkiem 500 zł. Złożyliśmy rządowi cztery kompromisy. Zabrakło dobrej woli, żeby nawet w innej formie dodatku ulżyć w niełatwym już życiu osobom z niepełnosprawnościami - stwierdziła.
Podkreśliła jednocześnie, że w wyniku strajku w Sejmie udało się "sprawić, że problem niepełnosprawności stał się w Polsce tematem numer jeden". - Mamy nadzieję, że na stałe zagości w debacie publicznej i wrażliwości społecznej. Nasz protest unaocznił bardzo trudną sytuację rodzin, w których występuje niepełnosprawność - powiedziała.
Kuba Hartwich podkreślił z kolei, że nadal będzie walczył o godne życie dla osób niepełnosprawnych. - Mam takie poczucie, że nie udało się wszystkiego zrealizować, ale mamy sukces, bo jest zrównana renta socjalna, a przede wszystkim społeczeństwo jest już uświadomione, że takie osoby są, żyją i będą - powiedział.
Wanda Traczyk-Stawska: myślałam, że pęknie mi serce
Podczas niedzielnej konferencji podziękowano wszystkim osobom, które wyraziły poparcie w internecie, podczas wieców oraz na miejscu w Sejmie, m.in. Joannie Scheuring- Wielgus, posłankom Nowoczesnej Monice Rosie, Joannie Augustynowicz, Kornelii Wróblewskiej oraz Agnieszce Ścigaj z Kukiz'15 i Joannie Musze z Platformy Obywatelskiej oraz organizacjom działającym na rzecz osób niepełnosprawnych.
Uczestniczka Powstania Warszawskiego i wieloletnia nauczycielka szkoły specjalnej Wanda Traczyk-Stawska, która wspierała protestujących, zwracając się do opiekunów osób niepełnosprawnych podkreśliła, że nigdy nie skapitulują, a obecna sytuacja to "tylko zawieszenie broni". - Byliście dzielni. Kiedy wasze matki były szarpane, a wy nie mogliście im pomóc, myślałam, że pęknie mi serce - przyznała Traczyk-Stawska. - To nie jest parlament, on się nie może (tak - red.) nazywać. (...) To jest miejsce, gdzie się nie szanuje godności człowieka - mówiła o szarpaninie, która miała miejsce we wtorek.
Pozytywnie o zawieszeniu protestu wypowiedziała się była pierwsza dama Anna Komorowska. - Wykazaliście się znacznie większą odpowiedzialnością i mądrością niż władze rządowe, niż Kancelaria Sejmu z marszałkiem na czele. Podjęliście słuszną decyzję w obronie waszych dzieci i przez całe te 40 dni pokazaliście nam, z jakimi problemami się spotykacie. Uświadomiliście nam wszystkim jak wam możemy pomóc. W tej chwili ruch jest po stronie rządu - podkreśliła.
Owsiak: nie pokonano Was!
Do decyzji protestujących odniósł się Jerzy Owsiak, pisząc: "Nie zostaliście pokonani, mimo że musieliście mierzyć się z gettem, jakie stworzone zostało przez państwo polskie na terenie gmachu parlamentu, który należy do nas wszystkich. Jesteście odważni, jesteście prawdziwie wielcy. Chylę czoła przed każdym z Was! Przed tymi, którzy spędzili nieprawdopodobnie długi czas w tych strasznych warunkach w gmachu parlamentu, jak i tymi, którzy na co dzień walczą ze swoją i swoich najbliższych niepełnosprawnością w państwie, które nie okazuje im żadnej przyjaźni".
Kilka godzin przed konferencją jedna z protestujących matek, Marzena Stanewicz, tłumaczyła, że jednym z powodów podjęcia decyzji o zawieszeniu protestu jest brak dalszych rozmów ze strony rządu. - Trzeba powiedzieć "dość", nie możemy pozwolić, aby rząd traktował nas obojętnie. Rząd, któremu przedstawiamy cztery kompromisy nie chciał z nami rozmawiać. Kiedy doszło do szarpaniny nikt nie przyszedł i nie stawił się za nami. Kto rządzi tym krajem, pan prezydent nie stanął w obronie swoich obywateli? Nie rozumiem tego - powiedziała Stanewicz.
- Na pewno nie przestaniemy działać na rzecz osób niepełnosprawnych. Tak, jak w 2014 r., kiedy opuszczaliśmy Sejm i mówiliśmy "zawieszamy protest", tak teraz mówimy, że zawieszamy protest. My tutaj wrócimy. Mam nadzieję, że te ostatni 1,5 roku dla tej władzy, to będzie koniec rządu. Taką mam nadzieję, że społeczeństwo się właśnie obudzi - powiedziała Stanewicz w rozmowie z Polsat News.
Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka poinformował na Twitterze, że z terenu Sejmu wyjechał samochód z rzeczami protestujących opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych. "Zgodnie z ustaleniami, bagaże zostaną przekazane osobie reprezentującej jedną z grup wspierających akcję. Pracownicy Kancelarii przewieźli paczki do namiotów stojących w okolicach ul. Wiejskiej" - napisał.
Przed chwilą z Sejmu wyjechał samochód z rzeczami należącymi do osób protestujących. Zgodnie z ustaleniami, bagaże zostaną przekazane osobie reprezentującej jedną z grup wspierających akcję. Pracownicy Kancelarii przewieźli paczki do namiotów stojących w okolicach ul. Wiejskiej.
— Andrzej Grzegrzółka (@AndrGrzegrzolka) 27 maja 2018
Fot. PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Jakub Kamiński
Fot. PAP/Jakub Kamiński
Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Jacek Turczyk
Mazurek: ewentualny koniec protestu nie kończy naszych działań na rzecz niepełnosprawnych
- Ewentualny koniec protestu nie kończy naszych działań na rzecz niepełnosprawnych - skomentowała w niedzielę rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek.
- Rząd przedstawił mapę drogową - chcemy dalej rozmawiać o kompleksowej pomocy i kolejnych rozwiązaniach dla osób niepełnosprawnych - dodała.
Protestowali od 18 kwietnia
Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwał od 18 kwietnia. Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Protestujący przekonywali, że zrealizowano jeden ich postulat - podniesienie renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865,03 zł do 1029,80 zł.
Opublikowano również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem jej autorów (posłowie PiS) spełnia ona drugi postulat protestujących i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.
Część środowiska niepełnosprawnych nie poparła protestu
"Jest nam przykro, że protest osób niepełnosprawnych i ich rodziców trwający aktualnie w Sejmie przybrał taką formę" - napisali w liście do Europejskiego Forum Niepełnosprawności przedstawiciele części środowiska osób niepełnosprawnych, którzy nie poparli protestu.
"Choć państwowy system wsparcia niepełnosprawnych zdecydowanie wymaga reformy, to debata nad nią powinna odbywać się w sposób rzetelny i merytoryczny, nie zaś w populistycznym tonie w blasku fleszy" - podkreślili.
W liście zwrócono się z prośbą do rządzących z prośbą "o nieuleganie presji matek protestujących aktualnie w Sejmie, które w miejsce swoich dzieci same wyszły na pierwszy plan sporu i budząc coraz większe wątpliwości co do szczerości swoich intencji, zdają się mieć czysto polityczne cele".
PAP
Czytaj więcej