Grubymi nićmi szyte. "Państwo w Państwie", Polsat News, godz. 19:30
Uczciwy krawiec z Łodzi ma iść na 6 lat do więzienia za handel bronią i narkotykami. Sąd dał wiarę skruszonemu gangsterowi, który wskazał go jako przestępcę. Skazał Tadeusza Spychalskiego bez innych dowodów. Jak to się stało, że nagle szanowany, niekarany obywatel został pomówiony przez gangstera? Powodem mogła być znajomość pana Tadeusza z żoną gangstera, o którą ten był chorobliwie zazdrosny.
Tadeusz Spychalski nigdy nie miał nic wspólnego ze światem przestępczym. Prowadził szwalnię, uczciwie zarabiał na życie. Pomimo tego został zatrzymany jak niebezpieczny przestępca. Pewnego dnia nad ranem do jego domu wpadli policjanci, zakuli go w kajdanki i wywieźli do aresztu.
- Usłyszałam wybuch, nie wiedziałam co się stało. Spojrzałam przez okno, a u taty na podwórku pełno ludzi, biegają w kominiarkach, mają jakieś duże pistolety, a tata siedzi skuty kajdankami. Nie wiedziałam co się dzieje - powiedziała reporterom "Państwa w Państwie" córka pana Tadeusza.
Okazało się, że mężczyzna został oskarżony o liczne przestępstwa. Miał handlować narkotykami, bronią, brać udział w napadach. Pomówił go o to skruszony gangster, Dariusz B. Tadeusz Spychalski znał go, ale jak mówi reporterom "Państwa w Państwie" łączył ich tylko dług, który gangster swego czasu zaciągnął u niego. I znajomość pana Tadeusza z żoną Dariusza B.
Sprawa trafiła do sądu. Dowodów przeciwko Tadeuszowi Spychalskiemu nie było żadnych. Nie udowodniono, że broń, którą miał sprzedać, w ogóle istniała. Nie znaleziono żadnych świadków napadów ani gotówki mającej pochodzić z handlu narkotykami. Pomimo tego został skazany.
- Sąd Okręgowy w Piotrkowie oparł się na wyjaśnieniach jednego ze współoskarżonych, Dariusza B. Sąd uznał, że są to dowody wystarczające do tego, żeby oskarżonemu Tadeuszowi S. przypisać sprawstwo i winę - tłumaczy rzecznik Sądu Apelacyjnego w Łodzi Paweł Urbaniak.
Sąd skazał pana Tadeusza jedynie na podstawie pomówień gangstera. Dodatkowym dowodem na jego winę miały być zeznania innych świadków, których ten wskazał. Problem w tym, że wszyscy nie żyją i nigdy nie złożyli zeznań.
- Dariusz B. żeby uwiarygodnić zeznania podawał świadków, którzy od wielu lat nie żyją i nie mogą ani potwierdzić, ani zaprzeczyć wersji jego, czy mojej - tłumaczy pan Tadeusz.
Tadeusz Spychalski ma więc trafić za kratki na 6 lat. Jak to się stało, że nagle szanowany, niekarany obywatel został oskarżony przez gangstera? Powodem mogła być znajomość pana Tadeusza z żoną Dariusza B., o którą ten był chorobliwie zazdrosny.
- Świadek, który siedział w więzieniu z Dariuszem B., podczas rozprawy potwierdził, że ten mówił, iż musi się zemścić na Spychalskim. Sąd nie zwrócił na to nawet uwagi - mówi syn pana Tadeusza
Dziś Tadeusz Spychalski walczy o swoje dobre imię i wolność. Tydzień temu Sąd Najwyższy uznał, że pan Tadeusz może mieć rację i uwzględnił jego kasację, sprawa rozpocznie się od nowa.
"Państwo w Państwie", Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze