Pracownicy ochrony marketu w Słupsku szydzili z upośledzonego. Zrobili mu "test" na ochroniarza
Ochroniarze słupskiej Biedronki przy ul. Lutosławskiego zaproponowali 50-letniemu Piotrowi pracę w ochronie sklepu. Upośledzonemu mężczyźnie zrobili "test": kazali mu biegać między kasami i mierzyli mu czas. Po "zdanym" sprawdzianie wydali mu legitymację... "kwalifikowanego czubka ochrony fizycznej". Zostali zwolnieni z pracy.
- To niepełnosprawny, około 50-letni człowiek o intelekcie 10-latka, do tego epileptyk - mówią pracownice innego pobliskiego sklepu, znające pana Piotra.
"Cieszył się z propozycji pracy"
Jak powiedziały portalowi gp24.pl, mężczyzna nie pracuje i utrzymuje się z zasiłku. Dlatego tak bardzo cieszył się, kiedy otrzymał propozycję pracy w markecie.
- Gdy zaczęłyśmy go wypytywać o co chodzi, powiedział, że ochroniarze z Biedronki zaproponowali mu zatrudnienie w charakterze ochroniarza sklepu. I, że sprawdzili już, czy się nadaje polecając mu bieganie do kas, podczas którego liczyli mu czas - wyznały kobiety.
Kilka dni później mężczyzna otrzymał od ochroniarzy przesyłkę. W środku znajdowała się "Legitymacja kwalifikowanego czubka ochrony fizycznej" wypisana na pana Piotra. Na zafoliowanej "legitymacji" zrobionej na wzór tych, które mają ochroniarze z Biedronki, znajdowały się treści "obraźliwe i wulgarne".
"Żarty się robi, żeby ktoś nie był upierdliwy"
- Żartuje się przecież z różnych ludzi, a nieraz żarty się robi, żeby ktoś nie był upierdliwy na sklepie - powiedział portalowi gp24.pl jeden z ochroniarzy pracujący w sklepie.
Nie zaprzeczył, że to ochroniarze z tego sklepu "żartowali" z pana Piotra.
Potępiamy takie zachowania
Do sprawy odniosła się spółka Jeronimo Martins Polska. W oświadczeniu napisała, że nie akceptuje takich zachowań, dlatego ochroniarze natychmiast zostali zwolnieni z pracy. "Jednocześnie przeprowadzimy cykl rozmów z pracownikami naszej firmy w celu ich uwrażliwienia i zachęcenia do zdecydowanego reagowania w przypadku niepokojących zdarzeń" - dodano w komunikacie.
Firma Konsalnet zatrudniająca ochroniarzy zapewniła, że "takie zachowania stoją w zdecydowanej sprzeczności ze standardami i normami etycznymi" obowiązującymi w spółce i również rozwiązała z nimi umowy. "Kategorycznie potępiamy takie zachowania" - oświadczyła.
"Pragniemy podkreślić, że bardzo nam przykro, iż doszło do takiego zdarzenia i chcielibyśmy serdecznie przeprosić Pana Piotra oraz wszystkie osoby, które musiały być świadkami" - dodała.
Sytuacji 50-latka obiecał się przyjrzeć Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Słupsku.
gp24.pl, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze