Frasyniuk zatrzymany i dowieziony na przesłuchanie. Po przedstawieniu zarzutu został wypuszczony
Policja o 6 rano zatrzymała w środę we Wrocławiu Władysława Frasyniuka. Opozycjonista z czasów PRL został przesłuchany w warszawskiej prokuraturze w charakterze podejrzanego w związku z ubiegłorocznym incydentem podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej. Po przesłuchaniu usłyszał zarzut i został zwolniony. - Spodziewałem się zatrzymania - powiedział w rozmowie z dziennikarzami.
- Dziś jest dzień zakochanych, dzień życzliwości dla obywatela i dlatego do mnie przyjechała dziś policja i pan prokurator z Warszawy. W Oleśnicy odebrano ode mnie przesłuchanie - powiedział Frasyniuk.
Jak relacjonował, prokurator zapytał go, czy przyznaje się do winy - uszkodzenia ciała trzech funkcjonariuszy policji. - Jak państwo wiecie obywatele z przeszłością kryminalną podchodzą do tego spokojnie i nie przyznają się, odmawiają zeznań. Ale to wstrząsające, że policjanci zostali tak ciężko poturbowani przeze mnie, że po sześciu miesiącach odzyskali pamięć, tak że wyrazy współczucia panowie - dodał.
- Zatrzymanie jest naturalną procedurą, nie ma żadnych sensacji - powiedział Frasyniuk. - To jest dość oczywiste, że jak nie pojechałem do Warszawy, to Warszawa przyjedzie do mnie - dodał, zapytany, czy spodziewał się zatrzymania.
Przyznał, że początkowo policja "skuła go z tyłu", ale "dopiero w samochodzie na jego pretensje przekuli go do przodu".
"Obecni funkcjonariusze państwa odejdą w niesławie"
- Wiem, że to jest medialne zatrzymanie Frasyniuka. Sprawa jest poważna. Państwo Polskie zostało z dwoma przyjaciółmi do wyboru: Turcja lub Rosja. Mamy rozpędzający się antysemityzm, wzrastającą agresję i ewidentnie państwo, które nie mając żadnych hamulców, bo już połamało konstytucję, zlikwidowało TK, wybiło sądownictwu zęby, to państwo będzie bezwzględne wobec obywatela - mówił Frasyniuk.
- Odpowiedzieć jest taka: nie wolno się bać. Wszystko mija. Prokuratorzy stanu wojennego przestali funkcjonować, zapisali się źle w historii, obecni funkcjonariusze państwa tak samo odejdą w niesławie - podkreślił Frasyniuk.
- Wiadomo, że dzisiejsza władza nie posadzi Frasyniuka, ale będzie próbować zaszkodzić Frasyniukowi na różne sposoby: ma działalność, przyglądniemy się, popatrzymy co można znaleźć. Parę lat temu, kiedy rządził PiS próbowano mnie wmieszać w wielką aferę z przekupstwem celników, a później się okazało, że nawet się celnika nie dotknąłem - dodał.
- Jak wychodziłem, to policjanci powiedzieli - bardzo miło, że mogliśmy pana poznać - przyznał były opozycjonista z czasów PRL.
Frasyniuk zapewnił, że stawi się w sądzie.
Publikujemy nagranie zatrzymania Frasyniuka:
"Zachowanie podejrzanego było celowe"
- Prokurator Prokuratury Okręgowej w Warszawie przedstawił w środę Władysławowi Frasyniukowi zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dwóch policjantów na służbie i przesłuchał go w charakterze podejrzanego - poinformował rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Łukasz Łapczyński.
Jak podał prok. Łapczyński, przesłuchanie Władysława Frasyniuka trwało 10 minut po czym został on zwolniony do domu.
Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej przekazał, że zebrane dowody, m.in. w postaci zeznań bezpośrednich świadków zdarzenia i szeregu nagrań video, jednoznacznie wskazują na to, że Władysław Frasyniuk dopuścił się zarzucanego mu czynu. - Pozwalają na stwierdzenie, że zachowanie podejrzanego wobec pełniących służbę umundurowanych funkcjonariuszy Policji było celowe i zmierzało do naruszenia ich nietykalności cielesnej - zaznaczył prokurator.
Łapczyński podkreślił, że Frasyniuk skorzystał z prawa do odmowy złożenia wyjaśnień. - Odmówił również podpisania postanowienia o przedstawieniu zarzutów oraz protokołu przesłuchania - dodał.
Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej dodał, że szczegółowe zeznania przesłuchanych w sprawie osób znajdują potwierdzenie w nagraniach dokumentujących przebieg policyjnej interwencji wobec Władysława Frasyniuka. Jak dodał, zeznania przesłuchanych są zbieżne z zeznaniami pokrzywdzonych policjantów.
"Niech żyje dobra zmiana!"
O zatrzymaniu Frasyniuka poinformowała na jednym z portali społecznościowych jego żona Magdalena Dobrzańska-Frasyniuk. "06.10 policja w kajdanach wyprowadziła Władka. Niech żyje dobra zmiana!" - napisała.
- Zatrzymanie męża nie było zaskoczeniem, choć wszystko odbyło się bardzo szybko. Władek został z domu wyprowadzony w kajdankach - powiedziała żona Władysława Frasyniuka Magdalena Dobrzańska-Frasyniuk.
Jak mówiła, policja nie chciała powiedzieć dokąd zabierają jej męża. - Prawdopodobnie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, bo to ta prokuratura chce mu postawić zarzuty - powiedziała.
"Nie było podstaw do użycia kajdanek"
- Nie było żadnych podstaw do tego, żeby pana Władysława Frasyniuka wyprowadzać w kajdankach - powiedział w rozmowie z Polsat News adwokat Władysława Frasyniuka Piotr Schramm.
Jak dodał, "nie jest to człowiek, który jest przestępcą oskarżonym o groźne przestępstwo".
Schramm powiedział też, że Frasyniuk spodziewał tego, że zostanie zatrzymany.
Incydent podczas miesięcznicy smoleńskiej
Dodała, że o zatrzymaniu powiadomiła mecenasa Piotra Schramma, który reprezentuje Frasyniuka. - On w tej chwili dowiaduje się, gdzie mają zawieźć męża - powiedziała.
Zatrzymanie ma związek z incydentem, do którego doszło podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej 10 czerwca 2017 r. Jak informowała policja zakłóciło ją kilkadziesiąt osób, które na Krakowskim Przedmieściu usiadły na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz uczestników obchodów przed Pałac Prezydencki. Wśród kontrmanifestantów - których usunęli policjanci - był m.in. Frasyniuk.
Na początku lipca ubiegłego rok usłyszał on zarzut "przeszkadzania w przebiegu niezakazanego zgromadzenia".
Wcześniej Frasyniuk dwukrotnie nie stawił się w warszawskiej prokuraturze - 12 stycznia i 1 lutego.
PAP
Czytaj więcej