Były prezes OLT Express o Marcinie P.: wykazywał jakieś elementy autyzmu
Oświadczenie Marcina P. złożone 18 lipca 2012 r., że "z dniem dzisiejszym przestaje inwestować w branżę lotniczą" "to było totalne zaskoczenie i wielki szok dla nas" - mówił Jacek Łyczba, były prezes linii lotniczych OLT Express Poland we wtorek przed komisją śledczą.
Świadek przyznał, że twórcę Amber Gold Marcina P. poznał 2 listopada 2011 roku, gdy negocjowano zakup przez spółkę tego ostatniego udziałów w czarterowej linii Yes Airways, z którą związany był Łyczba.
OLT Express powstało bowiem w 2011 r. w wyniku przejęcia przez strategicznego inwestora - firmę Amber Gold większościowych udziałów w dwóch polskich liniach lotniczych: OLT Jetair (przekształcone w OLT Express Regional) oraz właśnie Yes Airways (po przejęciu przekształcone w OLT Express Poland).
Po zakupie przez Amber Gold akcji w Yes Airways Jacek Łyczba został prezesem spółki pod nową nazwą OLT Express Poland, natomiast prezesem OLT Express Regional został Andrzej Dąbrowski. Pośrednikiem między Marcinem P., a OLT Express, jak przyznał we wtorek Łyczba, był dyrektor zarządzający Jarosław Frankowski, "prawa ręka Marcina P. odnośnie awiacji".
"Był osobą specyficzną"
Łyczba mówił, że od tamtego spotkania 2 listopada 2011 r. spotykał się z Marcinem P. "może 10 razy". Dopytywany, przyznał, że Marcin P. "był osobą specyficzną", bo "wykazywał jakieś elementy autyzmu".
Rozmowa z nim, mówił świadek, była zazwyczaj bardzo krótka, głównie "wydawał dyspozycje". Świadek zapamiętał jedną jego wizytę w nowej siedzibie OLT Expres, ale wtedy tylko "przemknął przez korytarz".
- On decyzje podejmował bardzo szybko i samodzielnie - mówił Łyczba. - Miał przed sobą iPada, coś wyliczał, i podejmował decyzję - dodał.
Jarosław Krajewski (PiS) pytał, czy świadek ma wrażenie, iż P. miał nad sobą jakiegoś "patrona", kogoś, kto był ponad nim. "Wątpię" - odpowiedział Łyczba.
Były prezes OLT Express Poland najbardziej zapamiętał ostatnią rozmowę z Marcinem P., 18 lipca 2012 roku. Wtedy właśnie szefowie OLT Express polecieli do Gdańska i w siedzibie Amber Gold spotkali się z Marcinem P. Długo na niego czekali, a gdy już przyszedł, od razu oświadczył, że "z dniem dzisiejszym przestaje inwestować w branżę lotniczą".
- Zadałem pytanie, czy zdaje sobie sprawę z wagi takiej decyzji - relacjonował świadek. W ciągu 14 dni od uzyskania takiej informacji, mówił, szefowie OLT Express byli bowiem zobowiązani złożyć wniosek o upadłość, chyba że znaleźliby nowego inwestora. - Powiedział, żebyśmy czynili, co uważamy za stosowne - relacjonował Łyczba.
Spotkanie, jak dodał, w obecności Marcina P. trwało może 10 minut. - To było totalne zaskoczenie i wielki szok dla nas - powiedział.
"W marcu 2012 wszystko wyglądało pięknie"
Wcześniej bowiem niemal nic nie zapowiadało takiego rozwoju wydarzeń. - W marcu 2012 wszystko wyglądało pięknie - latamy kwiecień, maj czerwiec - mówił świadek. Dopiero w czerwcu 2012 roku, dodał, zaczęły się pierwsze kłopoty i pierwsze opóźnienia z przekazywaniem pieniędzy.
Po spotkaniu z Marcinem P. 18 lipca 2012 rozpoczęło sie, relacjonował Łyczba, "gorączkowe" poszukiwanie inwestora dla OLT Express Poland, bo chodziło o to, by uratować zwłaszcza dawne Yes Airways.
Członkowie komisji pytali też świadka, jakie miał informacje na temat Marcina P. i Amber Gold, zanim zawarł z nim transakcję. Łyczba przyznał, że nie podejrzewał, iż Marcin P. był wielokrotnie karany.
Przyznał, że już po podpisaniu umowy któryś z pracowników znalazł informacje o problemie Marcina P. z Multikasą. - Przeczytaliśmy to i ja przy pierwszym możliwym spotkaniu z Marcinem P. domagałem się wyjaśnień - powiedział świadek.
Marcin P. miał odpowiadać, że został wmanewrowany, ale spłacił swój dług, odbył karę i powiedział, że ten wyrok jest zamazany. - Po jego wyjaśnieniach stwierdziłem, że każdemu może się powinąć noga - powiedział Łyczba.
"Nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak z tym człowiekiem"
Podobnie było, dodał świadek, z listą ostrzeżeń publicznych KNF. W tej sprawie, zeznał, też domagał się od Marcina P. wyjaśnień. Szef Amber Gold miał wskazać internetową listę dyskusyjną, na której wyjaśnia na bieżąco wszystkie elementy związane z zarzutami. Z tych obszernych wyjaśnień, mówił Łyczba, miało wynikać, że KNF bezpodstawnie wpisała firmę Marcina P. na listę ostrzeżeń. Amber Gold nie podlega bowiem KNF, tylko resortowi gospodarki, jako dom składowy.
Łyczba dodał, że Marcin P. w tym czasie przede wszystkim "był inwestorem, który zamierzał inwestować w rynek lotniczy", poczynił określone inwestycje i "nic nie wskazywało na to, że coś jest nie tak z tym człowiekiem".
Żeby zbudować linie lotnicze, zwłaszcza regularne, mówił świadek, trzeba sporo zainwestować i być przygotowanym na to, że początkowo będą przynosić straty. Tym bardziej, że nawet tańsze w utrzymaniu linie czarterowe, takie jak Yes Airways, miały problem, by przetrwać zimę.
Właśnie zresztą nienajlepsza sytuacja finansowa Yes Airways w 2011 roku spowodowała, że szefowie linii zaczęli "rozglądać się za inwestorem".
Podczas rozmów Marcin P. miał jednak zapewniać, mówił świadek, że ma tego wszystkiego świadomość i nie ma z tym problemu.
Łyczba przyznał też, że jeśli chodzi o OLT Express, prawa ręka Marcina P. - Jarosław Frankowski - "bardzo euforycznie podchodził do tego projektu". "Ja też uwierzyłem w ten projekt" - zaznaczył Łyczba. - Chcieliśmy stworzyć coś dobrego na rynku - dodał.
PAP
Komentarze