Zamach w centrum Londynu. Zginęło co najmniej siedem osób
Brytyjska policja poinformowała w niedzielę rano, że co najmniej siedem osób zginęło, a ok. 50 zostało rannych w zamachu terrorystycznym, do którego doszło w sobotę wieczorem w centralnym Londynie. Trzej sprawcy zostali zastrzeleni na miejscu przez policję.
Według oświadczenia policji metropolitalnej w Londynie, pierwsze informacje o incydencie zostały przekazane służbom krótko po godz. 22 czasu lokalnego (godz. 23 czasu polskiego), kiedy świadkowie relacjonowali, że duży samochód dostawczy wjechał w grupę przechodniów na moście London Bridge.
Podczas krótkiego briefingu dla mediów, komisarz Mark Rowley podkreślił, że "nasza wiedza na temat tego incydentu cały czas rośnie".
Jak poinformował, w wyniku ataku zginęło co najmniej sześć osób, a 48 trafiło do szpitali. W tę liczbę nie wliczono trzech terrorystów zastrzelonych na miejscu przez interweniującą policję, która - jak zaznaczył komisarz - unieszkodliwiła sprawców w ciągu zaledwie ośmiu minut od pierwszego zgłoszenia. Później policja potwierdziła, że liczba zabitych wzrosła do siedmiu osób.
Rowley, który odpowiada w Metropolitan Police za operacje specjalne, potwierdził, że zamachowcy najpierw wjechali samochodem w ludzi przebywających na moście, a następnie wysiedli z pojazdu i zaatakowali przechodniów nożami. Wśród poszkodowanych znalazł się m.in. funkcjonariusz brytyjskiej policji transportowej, który jest w "poważnym, ale nie zagrażającym życiu" stanie.
Mieli na sobie atrapy materiałów wybuchowych
Komentując spekulacje medialne o tym, że sprawcy mieli na sobie kamizelki z materiałami wybuchowymi, komisarz zaznaczył, że okazały się one atrapami i nie stwarzały zagrożenia.
Photo from the scene of #BoroughMarket attack appears to show London attacker with canisters strapped to his body https://t.co/wwFwfz9bTe pic.twitter.com/iRl5za3FXT
— BBC Breaking News (@BBCBreaking) 4 czerwca 2017
Jednocześnie zaapelował do mieszkańców Londynu o unikanie okolicy mostu London Bridge i targu Borough Market, "aby pozwolić służbom ratunkowym zająć się tym incydentem".
Jak dodał, policja planuje w kolejnych dniach zwiększyć obecność funkcjonariuszy na ulicach Londynu.
Wbrew wcześniejszym doniesieniom nie potwierdziły się informacje o trzecim incydencie w rejonie Vauxhall, położonym w odległości ok. pięciu kilometrów na południowy zachód od London Bridge.
"Niezwykłe historie o odważnych działaniach policjantów"
Szefowa londyńskiej policji metropolitalnej Cressida Dick poinformowała, że w ciągu nocy odwiedziła rannych w jednym ze szpitali i słyszała "naprawdę niezwykłe historie o nadzwyczaj odważnych działaniach policjantów na miejscu zdarzenia", zarówno tych na służbie, jak i tych, którzy znaleźli się w okolicy przypadkiem.
Jak dodała, policja panuje nad sytuacją, ale konieczne jest przeprowadzenie szczegółowych przeszukań okolic, w których doszło do ataku.
Jednocześnie komisarz zaznaczyła, że niezależne od polityków, Wspólne Centrum Analizy Zagrożenia Terrorystycznego (Joint Terrorism Analysis Centre, JTAC) "będzie oceniało, czy należy podnieść poziom zagrożenia terrorystycznego". - Gdyby miał zostać podniesiony i mielibyśmy poczucie, że szczególnie potrzebujemy wsparcia wojska, absolutnie zwrócimy się z taką prośbą - dodała.
"To dla Allaha"
W niedzielnym artykule na portalu brytyjskiego dziennika "Daily Mail" terroryści, którzy dokonali sobotniego zamachu w Londynie, nazywani są "dżihadystami". "»To dla Allaha« - krzyczeli, gdy wjechali samochodem w ludzi na moście London Bridge" - czytamy.
Według "Daily Mail" napastnicy opisywani są jako "mężczyźni śródziemnomorskiego pochodzenia".
Dotychczas nikt nie przyznał się do zamachu.
Kontrolowane eksplozje
Borough Market i okolice mostu London Bridge to popularne miejsca spotkań towarzyskich w Londynie. W rejonie znajduje się kilkadziesiąt pubów i restauracji, które są w weekend zapełnione zarówno mieszkańcami Londynu, jak i turystami odwiedzającymi brytyjską stolicę.
London bridge bar now. Police everywhere pic.twitter.com/0gWH9jhgdX
— James Yates (@Yatesy17) 3 czerwca 2017
Świadkowie, którzy rozmawiali z telewizjami Sky News i BBC News informowali również o dźwięku strzałów z broni palnej w pobliżu miejsca zdarzenia. Policja zaznaczyła, że to interweniujący uzbrojeni policjanci oddali strzały w kierunku sprawców. Jak dodano, trwają również kontrolowane eksplozje podejrzanych przedmiotów pozostawionych przez terrorystów.
"Straszliwy atak w serce naszej stolicy"
Brytyjska minister spraw wewnętrznych Amber Rudd oceniła w niedzielę rano, że sobotni zamach terrorystyczny w Londynie to "straszliwy atak w serce naszej stolicy, wymierzony w ludzi, którzy cieszyli się wieczorem z rodziną i przyjaciółmi".
Rudd, która jest odpowiedzialna m.in. za politykę bezpieczeństwa i walkę z terroryzmem, podkreśliła, że "jest niezwykle dumna z policji i służb ratunkowych, które tak szybko odpowiedziały (na pierwsze doniesienia) i które będą nieustannie pracowały nad trwającym śledztwem w sprawie tego okropnego aktu".
- Myślami jestem z ofiarami i wszystkimi dotkniętymi tym incydentem - zapewniła.
"Koszmarny incydent w Londynie jest traktowany jako potencjalny atak terrorystyczny"
Brytyjska premier Theresa May, która krótko po ataku przybyła do swojej kancelarii na Downing Street, podkreśliła w oświadczeniu, że "koszmarny incydent w Londynie jest traktowany jako potencjalny atak terrorystyczny".
Po wydaniu oświadczenia, policja metropolitalna w Londynie potwierdziła, że oba incydenty traktowane są jako zamachy terrorystyczne.
Szefowa rządu weźmie w niedzielę rano udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego COBRA, w którym najprawdopodobniej będą uczestniczyć także m.in. minister spraw wewnętrznych Amber Rudd, minister zdrowia Jeremy Hunt i najwyżsi rangą przedstawiciele brytyjskiej policji, w tym szefowa londyńskiej policji komisarz Cressida Dick.
- Chcę wyrazić swoją wdzięczność policji i służbom ratunkowym, które są na miejscu. Nasze myśli są z tymi, którzy zostali dotknięci przez te okropne wydarzenia - zaznaczyła premier.
UKIP nie zawiesi kampanii
Brytyjska Partia Konserwatywna premier Theresy May zawiesza kampanię przed zaplanowanymi na czwartek przedterminowymi wyborami parlamentarnymi - poinformował w niedzielę rzecznik premier May.
Wcześniej redaktor polityczny telewizji ITV Robert Peston poinformował na Twitterze, że brytyjscy politycy zawieszają na niedzielę ogólnokrajową kampanię wyborczą. Zaznaczył, że w wymiarze lokalnym kampania będzie kontynuowana.
Kampanii wyborczej nie zawiesi Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), ponieważ "właśnie tego chcą ekstremiści".
"Właśnie niszczenia naszej demokracji chcą ekstremiści" - napisał na Twitterze szef tego ugrupowania.
"Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla takich aktów barbarzyństwa"
Również burmistrz Londynu Sadiq Khan potępił sobotni zamach terrorystyczny w Londynie, nazywając go "świadomym i tchórzliwym atakiem na niewinnych londyńczyków". Jak podkreślił, "nie ma żadnego usprawiedliwienia dla takich aktów barbarzyństwa".
Khan podkreślił, że "myślami jest ze wszystkimi dotkniętymi" wydarzeniami w pobliżu London Bridge i Borough Market oraz zapowiedział, że także weźmie udział w niedzielnym posiedzeniu rządowego sztabu kryzysowego COBRA.
- Sytuacja wciąż jest rozwojowa i apeluję do wszystkich londyńczyków i osób odwiedzających nasze miasto o zachowanie spokoju i bycie czujnym - zaapelował, prosząc o zgłaszanie wszystkich podejrzanych sytuacji policji.
My statement on the cowardly terrorist attack in London tonight: https://t.co/PaGXogN60N
— Mayor of London (@MayorofLondon) 4 czerwca 2017
Please continue to follow @metpoliceuk for updates pic.twitter.com/AcGaju2Svp
Polska ambasada "monitoruje wydarzenia"
Polska ambasada w Wielkiej Brytanii poinformowała w nocy na Twitterze, że "monitoruje wydarzenia w Londynie" i zaapelowała do Polaków o śledzenie informacji udzielanych przez londyńską policję metropolitalną.
Jak podkreślono, osoby, które znalazły się w pobliżu zamachów mogą skontaktować się ze służbami konsularnymi pod numerem telefonu +44 2030789621.
Do zamachu doszło na zaledwie cztery dni przed czwartkowymi wyborami parlamentarnymi w Wielkiej Brytanii. Lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn zapowiedział w nocy z soboty na niedzielę, że jego ugrupowanie wstrzyma w niedzielę prowadzenie kampanii wyborczej.
Z kolei Pałac Elizejski wydał oświadczenie, w którym poinformował, że wśród rannych jest co najmniej dwóch obywateli Francji; jeden z nich odniósł poważne obrażenia. Zapewniono również, że "zwiększono" środki bezpieczeństwa, by mieszkający w Londynie Francuzi mogli za tydzień oddać głos w pierwszej turze francuskich wyborów parlamentarnych.
"Emocje na podwyższonym poziomie"
- Część osób reaguje strachem, stanem ostrożności, część osób funkcjonuje normalnie, ale emocje są na podwyższonym poziomie. Wiele osób wyraża swój strach, złość, frustrację, że to kolejny raz w tak krótkim czasie - powiedziała na antenie Polsat News Anna Białous-Griffiths, psycholog mieszkająca w Londynie.
- To jest popularne, turystyczne miejsce. Bardzo wiele osób, pojawiając się w tym miejscu, ma w głowie to, co się wydarzyło. Wiele osób omija te punkty, w których jest zazwyczaj tłoczno. To, co się dzieje wpływa na nasze funkcjonowanie tutaj na miejscu - dodała.
"Atak wysoce prawdopodobny"
Sobotni atak to trzeci poważny incydent terrorystyczny w Wielkiej Brytanii na przestrzeni kilku miesięcy.
Wcześniej w marcu bieżącego roku w zamachu na Westminster Bridge w Londynie zginęło sześć osób, a 49 zostało rannych. Pod koniec maja doszło zaś do ataku w Manchesterze, gdzie po koncercie amerykańskiej piosenkarki Ariany Grande zamachowiec samobójca wysadził się w powietrze w pobliżu wejścia do hali. 22 osoby zginęły, a ponad 120 zostało rannych.
Po zamachu w Manchesterze poziom zagrożenia atakiem terrorystycznym został podniesiony do najwyższego, "krytycznego", który oznacza, że "kolejny zamach jest możliwy w każdej chwili". Po kilku dniach został jednak obniżony do czwartego w pięciostopniowej skali, "poważnego", zgodnie z którym "atak jest wysoce prawdopodobny".
PAP
Czytaj więcej