Atak na doktoranta Uniwersytetu Warszawskiego z Nigerii. Napastnik użył gazu. Świadkowie nie pomogli
Mężczyzna wracał w sobotę wieczorem do hotelu. Przechodził przez ulicę, gdy sprawca najpierw uderzył go w ramię, a następnie prysnął mu gazem w twarz i uciekł. Atak potępiły władze Uniwersytetu Warszawskiego, a rada Wydziału Orientalistycznego podjęła uchwałę, w której wezwała służby państwowe do "odpowiedniej reakcji".
Do napaści doszło 26 listopada około godz. 22.30 na warszawskim Służewcu.
- Na ulicy byli inni przechodnie, ale nikt nie próbował mu pomóc lub zatrzymać napastnika - powiedziała serwisowi OKO.press dr Izabela Will z Katedry Języków i Kultur Afryki UW.
Doktorant zgłosił napaść na policji, ale zeznania złożył dopiero w poniedziałek, gdy na komisariat sprowadzono tłumacza przysięgłego języka angielskiego.
"Głębokie zaniepokojenie powtarzalnością aktów"
Napaść potępiła Rada Wydziału Orientalistycznego, a do podjętej przez nią uchwały przyłączyły się władze Uniwersytetu Warszawskiego. W opublikowanym oświadczeniu wyraziły solidarność z pobitym doktorantem oraz przyłączyły się do "sprzeciwu wyrażonego w uchwale Rady Wydziału".
Wyraziły też "głębokie zaniepokojenie powtarzalnością tego typu aktów" przypominając historię prof. Jerzego Kochanowskiego z Instytutu Historycznego uczelni. Na początku września został on pobity w tramwaju przez jednego z pasażerów, po tym jak ze swoim znajomym z uniwersytetu w Jenie rozmawiał po niemiecku.
W związku z tym zdarzeniem policja zatrzymała Piotra R. Mężczyzna usłyszał zarzut naruszenia czynności narządu ciała trwającego nie dłużej niż 7 dni. Grozi za to grzywna, ograniczenie wolności albo do 2 lat więzienia. Mężczyzna na trzy miesiące trafił do aresztu.
polsatnews.pl, oko.press
Czytaj więcej
Komentarze